Z podróży możemy przywieźć wiele. Najważniejsze – wspomnienia, doświadczenia, nowe znajomości i umiejętności. Tego nikt nam nie może zabrać, zniszczyć ani ukraść. To jest tylko nasze i już na zawsze będzie. Na drugim miejscu są według mnie zdjęcia. Najlepiej utrwalają nasze wspomnienia. Kiedy je oglądamy, przypominamy sobie wszystkie szczegóły, ciekawe sytuacje, poznanych ludzi, podziwiane miejsca… Zdjęcia są przyjacielem wspomnień i zawsze są chętne, aby uchronić je przed zamazaniem.
Z kolei ja dzisiaj
chciałabym napisać nieco więcej o trzeciej kategorii, tzw. pamiątkach. Nie będą
to jednak tradycyjne zbieracze kurzu.
Podzielę się z Wami tym, co udało mi się uzbierać przez lata, zwiedzając świat
i korespondując z osobami z zagranicy dzięki Postcrossingowi (jeśli ktoś nie
widział dwóch poprzednich postów o Postcrossingu, serdecznie zapraszam CLICK i
CLICK.)
Większość swoich skarbów
trzymam w pięknym różanym pudełku, które na szczęście nie kłuje – wręcz przeciwnie,
często po nie sięgam i przeglądam, co też udało mi się uzbierać. A trochę tego
jest.
Usługi pocztowe nie
należą do najtańszych, dlatego przedmioty otrzymywane od obcokrajowców zwykle
są małe, co nie znaczy, że nieciekawe, o nie! Do moich skarbów pochodzących z
Rosji mogę zaliczyć matrioszki, łapcie (dawne obuwie wyplatane z łyka) i inne
cudeńka.
Poza tym mam mnóstwo ulotek – czy to informujących o przejażdżkach po
mieście (z Liechtensteinu) czy to o muzeach (z Niemiec i Holandii), czy nawet o
premierach w kinie (z Rosji). Ulotki zwykle nie kosztują, więc sama, kiedy
gdzieś jadę, staram się brać je garściami, aby później móc wysłać je komuś z
zagranicy i wywołać tym sposobem uśmiech na twarzy tej osoby. W moim pudełku
znalazło się również miejsce dla drobiazgów, które może i mieszkaniec swojego
kraju by wyrzucił, za to osoba z obcego państwa niezwykle się ucieszy i spróbuje
rozszyfrować :)
Mowa tutaj o
wycinkach z gazet. W Polsce zagraniczne gazety można kupić w Empiku (nie jest
to lokowanie produktu :)), jednak ich ceny
nie tylko wywołują szok, ale i przerażenie. Dlatego dostanie fragmentu
obcojęzycznej gazety zawsze jest czymś miłym (przy okazji można się dowiedzieć,
o czym pisze zagraniczna prasa).
Równie przyjemną rzeczą jest otrzymanie czegoś
wykonanego własnoręcznie przez nadawcę. Biżuteria (o tym spróbuję kiedyś
przygotować osobny post J), flagi czy nawet
uszyte ozdoby wywołują i zdumienie (ale super, że komuś się chciało!), i
ogromną radość (chciało mu się to zrobić dla mnie :D).
W pudełku mam mnóstwo
biletów. Bilet to wspaniały symbol – w końcu oznacza początek podróży!
Pociągiem, metrem, autobusem, czymkolwiek. Zachowuję także bilety wstępu do
muzeów – bardzo często są na nich ciekawe zdjęcia.
Nie trzeba wydawać
fortuny, aby przywieźć sobie jakąś pamiątkę z odwiedzonego przez nas miejsca. A
nawet można nie wydać nic i przywieźć trochę gruzu, haha. Ale nie byle jakiego
gruzu! Wprost z Tatr, nadbałtyckiej plaży czy nawet wulkanu. Na półce skałki
prezentują się ciekawie i wcale nie zalegają na nich tumany kurzu J
Od czasu do czasu lubię
przywieźć coś praktycznego, np. koszulki. Te z napisami „I serduszko…” może nie
są zbyt oryginalne, ale za to za każdym razem gdy je ubieram, przypominam sobie
jakie wspaniałe miejsce miałam okazję odwiedzić.
Fantastycznie jest móc
przywieźć sobie z innego kraju coś, na co nie wydaliśmy majątku (i dzięki temu nie mamy wyrzutów sumienia), a
i tak przypomina nam to o naszej cudownej podróży. Otrzymywanie od znajomych
małych paczuszek, które przebyły kilka tysięcy kilometrów, również jest czymś
genialnym – można poznać trochę świata, nie wychodząc z domu.
Po raz kolejny w tym
miejscu polecę Wam Postcrossing – CLICK
Like Sawatka on Facebook –
CLICK
Ach, widzę bilet z metra z Rzymu! Ostatnio robiłam porządki i też na niego natrafiłam. :3
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post. :)
Fajnie, że piszesz tak dużo o Postcrossingu i prezentujesz te wszystkie rzeczy :) Dzięki temu postowi wpadłam na pomysł, żeby wysłać jakiemuś mojemu penpalowi kinową ulotkę (ostatnio znalazłam gruby plik... zawsze biorę je hurtem) :) Często mam problem co wysłać moim przyjaciołom, a do każdej koperty staram się coś włożyć... Więc nic dziwnego, że brakuje mi pomysłów :D Przeważnie sama robię jakieś drobiazgi jak np. bransoletki i wysyłam dziewczynom :) Hmm... Chyba napiszę o tym kiedyś na blogu! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne posty o Postcrossingu. Świetnie ci idzie pisanie o tym! :)
http://trampkowapoczta.blogspot.com/
Swego czasu nawet kolekcjonowałam ulotki kinowe, haha :) Cieszę się, że zainspirowałam. Ja niestety nie mam talentu do wykonania czegoś własnoręcznie, więc staram się poszukiwać jakichś innych rozwiązań.
UsuńDziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!
very nice follow each other ?
OdpowiedzUsuńhttp://carolineepe.blogspot.com.es/
Wspaniała kolekcja<3 Te busiki są słodkie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://zmiana-trasy.blogspot.com
moje pamiątki z wakacji wyglądają podobnie, półki w pokoju mam całe zawalone ulotkami z muzeów i galerii, czasem dorzucam jeszcze pocztówki z dziełami sztuki, które wyjątkowo mi się spodobały.
OdpowiedzUsuńa postcrossingu nigdy nie próbowałam, jednak jeszcze w liceum moja przyjaciółka strasznie się wkręciła i właściwie co chwilę przynosiła pocztówkę z innego zakątka świata :)
cudeńka<33 obserwuję:)
OdpowiedzUsuńPamiątki i wspomnienia... Ahhh wspomnienia.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
freshisyummy.blogspot.com
Ale fajna paka! :D Koszuleczki są świetne ;D
OdpowiedzUsuńświetne rzeczy!!!sporo tego masz;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili;)
Fajne pamiątki :)
OdpowiedzUsuńach, przepiękne pamiątki! mój kolega też oszalał na punkcie postcrossingu :)
OdpowiedzUsuńCo za piękna rzecz. Mam tradycję kupowania w każdym kraju, gdzie jadę, kubek i t-shirt. I również zbierać bilety, ulotki, pocztówki i ozdobić swój album zdjęć. Mari
OdpowiedzUsuńWhat's up to every body, it's my first visit of this weblog;
OdpowiedzUsuńthis website carries awesome and in fact fine material in favor of visitors.
Here is my blog post - ulotki zielona gora