Zdjęcia wykonałam na Wystawie Psów Rasowych, która odbyła się 18 sierpnia w Toruniu.
Brakuje nam wszystkiego.
Czasu, pieniędzy, rozrywki, jeszcze raz pieniędzy, zabawy, spokoju, pieniędzy
po raz kolejny, cierpliwości… Tylko chyba czasu i chęci na narzekanie nam nie
brakuje. Jest sprawą jasną i powszechnie
znaną, że Polacy to mistrzowie narzekania. Nie pasuje im nic. Pesymizm jest na
porządku dziennym.
A gdyby to zmienić?
Odpowiecie, że to niemożliwe, że zbyt ciężkie i że generalnie to chyba sobie
jaja robię. Przecież napisano już tysiące poradników typu Jak być szczęśliwym i jakoś polski naród nadal nie należy do
najradośniejszych (chociaż skoro przeciętny Polak czyta średnio jedną książkę
rocznie, to się nie dziwię). Szukanie optymistów jest trudniejsze niż
znalezienie igły w stogu siana.
Może się nie znam, może
uznacie, że to głupota, ale ja tak nie sądzę. I nawet jeśli choć jeden człowiek
pomyśli: Kurde, niegłupie, chyba
spróbuję, to będzie to mój indywidualny sukces.
Do czego zmierzam?
Metoda jest prosta:
codzienne zapisywanie przynajmniej pięciu rzeczy, które danego dnia sprawiły
Wam radość, wywołały uśmiech na Waszych twarzach, byliście z nich wyjątkowo
dumni lub zrobiliście je po raz pierwszy. Coś pozytywnego krótko mówiąc. Tylko
nie ma innej opcji – nie mniej niż pięć rzeczy. Może to być drobnostka,
wiadomo, że nie każdego dnia bierzemy ślub i niecodziennie wygrywamy w totka.
Tylko cały sęk w tym, by się chociaż trochę wysilić i te drobiazgi w codziennym
życiu odnaleźć. Na początku… może być trudno. Nie ukrywam tego. Ale z czasem
nawet w ciągu dnia pojawią się myśli: O,
kolejna rzecz, o której napiszę wieczorem na mojej karteczce.
No właśnie –
gdzie i jak to zapisywać? Pomysłów jest wiele, ja podzielę się z Wami, w jaki
sposób ja to robiłam. Najzwyczajniej w świecie cięłam małe karteczki biurowe na
trzy lub dwa paski, na każdym z nich zapisywałam jedną rzecz, następnie
składałam i umieszczałam na wierzchu datę.
Wkładałam do uroczej puszki z Beatlesami, z którą nie miałam co zrobić,
ale równocześnie nie miałam serca się jej pozbyć. Równie dobrze możecie
zapisywać swoje pozytywy w specjalnym zeszycie, jak kto woli. Ważne, aby nie
pominąć żadnego dnia. Przyznaję, że mnie zdarzało się nie zapisać niczego
wieczorem, ale nadrabiałam to w dniu kolejnym, pisząc po prostu rzeczy, które
wydarzyły się wczoraj i dzisiaj. Jednak nie polecam odkładać pisania np. na
niedzielę, bo nie dacie rady przypomnieć sobie wszystkich drobnostek minionego
tygodnia.
Takie zapisywanie może
sprawić, że trochę łagodniej spojrzycie na świat, zaczniecie dostrzegać, ile
dobrego dzieje się w Waszym życiu. Z czasem może nawet pokonacie lenistwo czy
strach i zrobicie coś wspaniałego, bo zmotywuje Was wieczorne pisanie :)?
Podobno potrzeba
dwudziestu kilku dni, aby się do czegoś przyzwyczaić. To może spróbujecie?
PS. Pamiętajcie NIE MNIEJ
niż pięć. Ale więcej jak najbardziej :) Z biegiem czasu zaczniecie się dziwić, ile genialnych zdarzeń ma miejsce w
Waszym życiu.
Już jutro podróżnicza notka - kto zgadnie do jakiego kraju i miasta wybrałam się tym razem? :)
uwielbiam zierzaczki :)
OdpowiedzUsuńmasz świetny blog!
jest to dobra technika aby zmienić swoje życie. Mari
OdpowiedzUsuńHi, your blog is very interesting. This post is very nice :)
OdpowiedzUsuńLoves,
Emilia
urocze pieski! aj, chcialabym tego z ostatniego zdjecia, slooodki! :D
OdpowiedzUsuńobserwuje! :*
http://the-velvet-lady.blogspot.com
stunning blog!
OdpowiedzUsuńwould you like to follow each other?
www.fashionshores.blogspot.com