Najlepsze zostawiłam na
sam koniec. Mój brat często mi powtarza, że nawet jedząc, należy się kierować
tą zasadą – na początku zjadamy to, co niekoniecznie lubimy, aby na końcu
wynagrodzić siebie samego i skonsumować uwielbiany przez nas składnik.
8:00 Budzimy się. Dobrze,
że w oknach są rolety, bo słonko nie dałoby nam spać już o 4. Odsłaniamy je, a
z balkonu taki widok… Aż chce się natychmiast iść na plażę. Ale czekamy z tym
do 10:00…
.
10:00 Co powiecie na
poranną rozgrzewkę? Ale nie taką zwyczajną… Stretching nad brzegiem morza,
wdychanie słonego zapachu morskiej wody z zamkniętymi oczami… Wspaniały początek dnia.
12:00 Plaża wzywa! A na
niej gorący, parzący w stopy piasek i bardzo słone, ale jednocześnie czyste i
ciepłe morze zachęcające do kąpieli… W morzu skały, o które delikatnie, a
czasami agresywnie rozbijają się fale. Wspaniałe miejsce.
15:00 Czas sjesty, więc my w ramach odpoczynku idziemy na lody. Pistacjowe, czekoladowe, kawowe, cytrynowe – jakie sobie wymarzycie. Kremowe, orzeźwiające i pyszne. W kubeczku albo w wafelku. Kupując je, można usłyszeć, że jesteś piękna, więc warto.
16:00 Kiedy macie ochotę,
możecie wrócić na plażę, aby położyć się na leżaku i poopalać lub, jeśli wysoko
usytuowane słońce przygrzeje za mocno, schronić się pod rozłożystym parasolem…
18:00 Zabawmy się w sroki
i poszukajmy świecidełek na miejscowym bazarku. Mnóstwo cudownych bibelotów
znajduje się tuż przy wyjściu z hotelu. Można się targować!
22:00 To już wieczór, ale
temperatura nie spada. Można powiedzieć, że wręcz rośnie. Całe tłumy zbierają
się, aby wspólnie tańczyć, bawić się, skakać. I tak do 1, do 2 w nocy. Czy ktoś
jest zmęczony? A kto we Włoszech myśli o zmęczeniu?!
San Saba to miejsce
niezwykłe. Podobno to osada rybacka, chociaż sieci tam nie widziałam. Podobno
to małe miasteczko, ale tętniło życiem, w szczególności wieczorami. Podobno w
Sanie Sabie są najpyszniejsze lody pistacjowe na Sycylii…. I to akurat jest
prawda - w Oasi Azzurra, ośrodku, który oferuje wszystko, czego zapragniesz. I
jeszcze więcej.
Cieszę się, że mogłam
spędzić wakacje właśnie w tym miejscu. Cieszę się również, że mogłam Wam je
opisać i podzielić się tym, co przeżyłam, a przy okazji dać Wam trochę
wskazówek dotyczących wyjazdu do Włoch, zaskoczyć kilkoma ciekawostkami i może
nawet chwilami rozśmieszyć?
Dzięki za ciekawą historię. To, jak wygląda miejsce, w którym byli naprawdę szczęśliwi.Mari
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu,
DaisyLine
A ja wyznaję inną zasadę - zjedz to, co Ci smakuje, a resztę zostaw na talerzu. ;D
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobrażam moje jedzenie sałatki z pomidorów, przy kierowaniu się tą zasadą :D
UsuńDoprawdy ciekawi mnie, czym jest stretching? Czyżby rodzime "rozciąganie" okazało się niewystarczające?
OdpowiedzUsuńW tym wypadku niewystarczające, gdyż wspomniany przeze mnie "stretching" nie był tylko rozciąganiem, ale zestawem różnorodnych ćwiczeń i zachowań wykonywanych najpierw na specjalnych matach, a później nad brzegiem morza. Animatorzy nazywali to "stretchingiem", dlatego my, Polacy również w ten sposób na to mówiliśmy. Rozciąganie byłoby tutaj znacznym niedopowiedzeniem.
UsuńPozdrawiam!