Myśleliście, że my tacy miastowi? A trafiliśmy do… Dżungli. I to wcale
nie była miejska dżungla.
Jeden z najbardziej
emocjonujących, pełen przygód, wrażeń, elektroniki – taki był escape room Dom w Dżungli w House Escape, który odwiedziliśmy z Maćkiem w ostatni weekend. Chyba
pierwszy raz wyszłam z pokoju zagadek z… obtartymi kolanami.
Wydawało nam się, że utkniemy w
tej gęstej roślinności na zawsze. Tymczasem my wydostaliśmy się z niej w
ostatniej chwili! Oj, chyba się wprawiamy. :D
Dżungla to genialnie przygotowany
pokój. Czasami gdy wchodzi się do escape roomu, to naszym oczom ukazuje się
parę przedmiotów, a pomieszczenie nie jest zbyt duże. W House Escape trafiliśmy
jakby do innego świata. W pokoju znajdowało się mnóstwo zagadek, co chwila
znajdowaliśmy kolejną. Ciągle było co robić. Poza tym wystrój powalał na kolana
– z każdym kolejnym krokiem coś nas zaskakiwało, coś się przed nami otwierało.
Wszechobecna roślinność na szczęście nie przytłaczała.
Po raz pierwszy byłam w pokoju
tak naszpikowanym elektroniką. Trochę się obawiałam tych form zagadek,
myślałam, że np. będę znała dobry kod, ale pokona mnie konieczność obsługi
maszyny i polegnę na zadaniu. Na szczęście nic takiego się nie stało. W Domu w Dżungli
trzeba wyostrzyć wszystkie zmysły łącznie z węchem. Było sporo elektroniki,
kabelków, magnesów, nowoczesnych rozwiązań, ale na tradycyjne kłódki też
znalazło się miejsce.
Wielki plus dla obsługi –
podpowiedzi były jasne i podawane w miły oraz uprzejmy sposób. Nie porozumiewaliśmy
się za pomocą krótkofalówek ani ekranów, do których trzeba co chwilę biegać.
Łączność okazała się więc łatwa i bardzo pomocna.
Minusy? Dla nas wadą było jedno
zadanie, zirytowało nas niemiłosiernie, a wszystko dlatego że obojgu nam trzęsą
się ręce. Mnie o wiele bardziej niż Maćkowi, zatem dla mnie jedna z czynności
była praktycznie nie do wykonania. Na szczęście pan z obsługi nam pomógł – po
raz drugi mieliśmy taką sytuację, że – aby w dalszym ciągu móc brać udział w
rozgrywce – ktoś z pracowników wchodzi do pokoju i pomaga nam z jedną rzeczą.
To spora ulga i radość, bo gdyby nie wsparcie pana z obsługi, nie moglibyśmy
posunąć się dalej. A zatem wada pokoju przekształciła się w zaletę. ;)
Dla kogo jest ten pokój? Dla
wszystkich! Podobno świetnie radzą sobie w nim spontaniczne dzieciaki (one na
pewno nie przeklinają jak M. ;)). Dżungla określana jest jako escape room dla
początkujących, ale według mnie w żadnym wypadku nie jest banalna. Jest… w sam
raz. Co bardzo ważne – zagadki są logiczne. Ukłony w stronę twórców pokoju,
wymyślili bowiem takie zadania, na których rozwiązania dało się wpaść, jeśli
tylko chwilkę się pomyślało i dobrze przeszukało pokój.
Z Dżungli wyszliśmy bardzo
zmęczeni, ale jednocześnie szczęśliwi. Pokój dostarczył nam naprawdę ogrom
pozytywnych wrażeń. Dodam, że do escape roomu się… spóźniliśmy. Mimo to
potraktowano nas życzliwie i nie odjęto czasu.
A! Przyszła mi jeszcze do głowy
jedna uwaga dla pracowników. Przydałby się jakiś elektroniczny zegar
odmierzający w pokoju pozostały czas.
Jeśli marzy Wam się dzika wizyta
w Dżungli, House Escape czeka.
Słonecznego weekendu!
Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.