Mamy grudzień. Czas
zaplanować prezenty świąteczne! Chociaż… ja robię to już w listopadzie.
Ale
dziś zamiast radzić Wam, co kupić komuś w prezencie, co robiłam już chociażby w
tym poście, chciałabym Wam opowiedzieć o kilku podarkach, które wbiły mi się
głęboko w pamięć.
CZARNOSKÓRA BARBIE
Miałam
mniej niż 10 lat i kolekcję lalek Barbie. Uwielbiałam się nimi bawić. Była
wśród nich Odetta z "Jeziora Łabędziego" czy wróżka Flora z "Klubu Winx". Aż
tu pewnego dnia obudziłam się, a obok mnie leżała… czarnoskóra Barbie! Tata kupił mi ją podczas pobytu w Niemczech,
w Polsce wówczas nie można było takich dostać. Ten prezent utkwił mi w pamięci,
bo po pierwsze, był wielką niespodzianką, a po drugie, wiązał się z powrotem
taty.
MOONWALK
To
zabrzmi żałośnie, ale kiedy zmarł Michael Jackson, zaczęłam go słuchać. Ale nie
tylko słuchać. Stałam się tak wielką fanką, że wycinałam z gazet informacje o
muzyku, tłumaczyłam słowa jego piosenek i kupowałam płyty. Dlatego gdy pod
choinką znalazłam autobiografię Michaela Jacksona "Moonwalk", popłakałam się. Nie
wiem jednak, czy były to łzy szczęścia, wzruszenia czy może żalu. Żałowałam, że
głębiej poznałam twórczość tego artysty dopiero po jego odejściu… Ale tak jest
często, prawda?
PRZYJĘCIE NIESPODZIANKA
Czy
ktoś urządził Wam kiedyś przyjęcie niespodziankę? To nie zdarza się tylko w
amerykańskich filmach. Moja przyjaciółka, z którą poznałyśmy się jeszcze w
przedszkolu, zorganizowała kiedyś dla mnie spotkanie urodzinowe w restauracji.
Uwierzycie, że niczego się nie domyśliłam? Zarówno wtedy, kiedy Oliwia do mnie
zadzwoniła, byśmy spotkały się w mieście, jak i wtedy gdy mówiła, że musi coś
wziąć od siostry, która czeka w knajpce. Mimo że dziewczyny miały dla mnie
jeszcze materialne prezenty, to samo spotkanie było dla mnie najważniejsze.
TORBA WYPCHANA PIERNIKAMI
Kiedyś
powiedziałam rodzicom, że marzy mi się dostanie całej torby wypchanej
toruńskimi piernikami. Nie jest to najtańszy rodzaj słodkości. Rodzice jednak
wzięli sobie moją prośbę do serca i na osiemnastkę otrzymałam od nich torbę
pełną pierników z Kopernika. Jejku. Ja chcę jeszcze raz!
PUSHEEN
To
były nasze pierwsze walentynki. Tak wyszło, że zjawiłam się w restauracji
pierwsza. Gdy zobaczyłam Maćka idącego w moją stronę, oczy prawie wyszły mi z
orbit. Z wielkiej torby wystawał… Pusheen. Ogromna maskotka kota Pusheena! Spodziewalibyście
się takiego prezentu? Ja nigdy. Maciek miał genialny pomysł na zaskoczenie
mnie. Pusheen na stale wpisał się do mojego życia. Nosił już żydowską jarmułkę
i kapelusik sylwestrowy. Dzielnie pilnuje mojej półki z książkami. A gdy jestem
smutna, to śpi obok mnie.
PODRÓŻ
Voucher
lotniczy nie był dla mnie niespodzianką. Wiedziałam, że to właśnie jego znajdę
pod choinką. To prezent, który zawsze chciałam dostać. Marzyłam o tym, by ktoś
podarował mi w prezencie podróż. I tak też się stało.
A
jakie prezenty Wy wspominacie z łezką w oku?
Sara
Wiele lat temu (czuję się staro) otrzymałam przepiękny, platikowy domek dla lalek. Moja radość była ogromna i - o dziwo - nie porzuciłam go po miesiącu zabawy, a towarzyszył mi przez długi czas. :)
OdpowiedzUsuń