Jest takie miejsce w
Polsce, które powinien odwiedzić każdy człowiek. I na tym zakończę wstęp.
Oświęcim
był - odkąd pamiętam - miejscem, do
którego bardzo chciałam się wybrać. Czułam taką potrzebę. W końcu, podczas
pobytu na południu Polski, zdecydowaliśmy, że jeden dzień poświęcimy na wizytę
w muzeum Auschwitz-Birkenau.
Chętnych
do zwiedzenia tego miejsca jest mnóstwo.
Przybywają z całego świata. Wycieczki w kilku językach ruszają co 15 minut.
Warto wcześniej zarezerwować miejsca na daną godzinę - muzeum jest naprawdę ogromne. Można wybrać
jedną z trzech tras zwiedzania - zwiedzanie ogólne (3,5 godz.), jednodniowe (6 godz.) oraz dwudniowe (4+4 godz.). My wybraliśmy najkrótszą z nich, ale i tak udało nam się
zobaczyć całkiem sporo. O ile zazwyczaj zwiedzamy muzea i miasta bez
przewodnika, o tyle w muzeum Auschwitz-Birkenau takie poruszanie się nie
miałoby większego sensu. Moglibyśmy czytać tabliczki i patrzeć na pozostałości
po obozach, ale… to wszystko. A dzięki przewodniczce nie tylko wiedzieliśmy, na
co dokładnie teraz patrzymy, lecz także dowiedzieliśmy się o wiele więcej niż
moglibyśmy przeczytać na tablicach informacyjnych. W ogóle nie czułam się
znudzona.
Auschwitz jest oddalone od Birkenau o
kilka kilometrów, w związku z czym między obozami podróżuje się specjalnym
autobusem. W Auschwitz stworzono różne wystawy dotyczące życia w obozie.
Zwiedzający mogą oglądać tam zachowane baraki, rzeczy osobiste więźniów takie
jak buty, grzebienie czy naczynia. W Auschwitz obejrzymy także fotografie osób przebywających w obozie czy rysunki i grafiki odnoszące się do
warunków panujących w tym miejscu. W Birkenau natomiast nie ma już jako takich
wystaw, obiekty ogląda się z zewnątrz. Poraziły mnie te ogromne
przestrzenie – trudno sobie wyobrazić, jak wielki był obóz.
Czy
były takie momenty, podczas których odwracałam wzrok? Podczas których łzy
stawały mi w oczach? Były, szczególnie na wystawie poświęconej dzieciom i
głodowi. Nie mogłam patrzeć na te wychudzone, drobne ciałka.
Trudno sobie wyobrazić. Nie mogę sobie
wyobrazić. Nie mogę tego pojąć – te słowa towarzyszyły mi podczas zwiedzania
obozów, ale i długo po ich opuszczeniu. Nie mogę zrozumieć, jak człowiek mógł
dokonać takich okrucieństw. Moja głowa nie chce przyjąć tego do siebie.
Znam
osoby, które nie chcą jechać do Oświęcimia. Nie chcą stykać się z tym
cierpieniem, które aż bije od baraków, komór gazowych i innych obiektów. Przed
wizytą w muzeum miałam już całkiem sporą wiedzę na temat Holokaustu – sporo na
ten temat czytałam, zapoznawałam się z twórczością byłych obozowiczów,
oglądałam różne filmy na temat zagłady Żydów. Jednak zobaczenie tego
wszystkiego na własne oczy… otwiera oczy. Jeszcze bardziej. Uważam, że każdy
powinien tego doświadczyć, by nigdy więcej nie dopuścić do takich okrucieństw.
By temu zapobiec.
Tak
się rozpisuję na temat tego, że każdy powinien odwiedzić muzeum Auschwitz-Birkenau,
ale mimo wszystko nie wszyscy rozumieją tę tragedię. Widziałam na własne oczy
obcokrajowców wchodzących na wagon, którym do obozu docierali Żydzi. Cudzoziemcy wisieli na nim, uśmiechali się i robili sobie "superfotki". Nóż mi się w kieszeni otwierał. Widziałam też Polaków, którzy bezwstydnie pstrykali zdjęcia w komorach gazowych. Ja sama miałam wielkie wątpliwości co do fotografowania w tym miejscu. W tym - jak to nazwała nasza przewodniczka - grobowcu, cmentarzu. Nie mogłam uwiecznić na zdjęciach włosów więźniów czy niektórych miejsc, fotografowałam więc głównie tablice z informacjami i baraki z zewnątrz.
Sara
Nie byłam, ale czuję potrzebę wybrać się tam choć raz w życiu.
OdpowiedzUsuń