Ktoś, kto chce zacząć swoją
przygodę z escape roomami, ma przed sobą trudne wyzwanie. Jak wybrać odpowiedni
pokój, by nie zrazić się na samym początku? Udało nam się taki znaleźć.
Odwiedziłam
w swoim życiu już blisko dwadzieścia pokoi zagadek. Nie wszystkie były świetne
i oczywiście nie ze wszystkich wyszliśmy. Pamiętam,
że gdy zaczynałam swoją przygodę z escape roomami, byłam zachwycona tym, w jaki
sposób można przenieść grę komputerową do rzeczywistości – bo taki był
pierwotny cel pokoi zagadek. Wielką radość sprawiało mi przeszukiwanie
wszystkich zakamarków i otwieranie kłódek.
Takim
właśnie tradycyjnym escape roomem jest pokój Sherlocked, który odwiedziliśmy
razem z Maćkiem. Po wyjściu z niego stwierdziliśmy, że jest prosty i przyjemny
i właściwie nie dostrzegaliśmy żadnych wad. Ale
od początku…
Zdecydowaliśmy
się na pokój Sherlocked w Escape Plan w Warszawie, mimo że żadne z nas nie jest
fanem Sherlocka Holmesa. Chwilowo mamy dość przerażających pokoi w stylu
thrillera, chcieliśmy więc spróbować swoich sił w tradycyjnym,
detektywistycznym escape roomie. Poza tym to najłatwiejszy pokój w Escape Plan,
a my chyba nie lubimy porywać się z motyką na słońce. ;)
Pokój
nie jest naszpikowany nowoczesną technologią, nie ma tam żadnych dziwnych,
nielogicznych zagadek. Jest przygotowany w bardzo przemyślany sposób. Ogromnie
podobało nam się to, że nad żadnym zadaniem nie spędziliśmy dłużej niż dziesięć
minut. Rozgrywka była dzięki temu dość żywa – znajdowaliśmy coś i otwieraliśmy,
po chwili znów coś znajdowaliśmy i znów mogliśmy coś otworzyć. W Sherlocku
natknęliśmy się także na zadanie,
które bardzo mi odpowiadało, polegało bowiem na... wąchaniu. Czego? Musicie
sprawdzić sami!
Po
wizycie w jednym z ostatnich pokoi obiecaliśmy sobie, że musimy dokładniej
przeszukiwać pomieszczenia. I tak właśnie postąpiliśmy w pokoju
Sherlocked. Wydaje mi się, że to jedna z
cech, które w escape roomach lubię najbardziej – konieczność dokładnego
penetrowania.
Czy Sherlocked to
historia o Sherlocku? Niekoniecznie,
ale w pokoju można znaleźć kilka smaczków związanych z tym serialem. ;) Więc
jeśli jesteście fanami słynnego detektywa, być może pokój spodoba Wam się
jeszcze bardziej.
Co
nas bardzo zaskoczyło w tym escape roomie, to… brak zegara! To było coś zupełnie
nowego. Z jednej strony brak presji czasowej sprawia, że człowiek jest mniej
rozgorączkowany i zdenerwowany, z drugiej – i tak pytaliśmy o czas przez
krótkofalówkę. :D
Jeszcze
jedna ciekawostka – do wykorzystania mieliśmy zaledwie trzy podpowiedzi. To
sprawiło, że próbowaliśmy różnych rozwiązań i staraliśmy się znaleźć to, co
mogliśmy pominąć. Ograniczona liczba podpowiedzi to niezły motywator.
Sherlocked
to idealny pokój na początek. Chociaż – jeśli tak jak my macie na swoim koncie
więcej niż kilka pokoi – również powinniście go odwiedzić. Może uda Wam się
pobić rekord?
A
jeśli szukacie czegoś trudniejszego, w Escape Plan są jeszcze dwa pokoje –
medyczny "Szpital" i magiczna "Wyrocznia"?
Pamiętacie
swój pierwszy odwiedzony escape room? A może to wyzwanie jeszcze przed Wami?
Sara
Ja nigdy nie byłam w escape roomie, ale bardzo bym się chciała przejść. Nie wiem, jakie tam panują zasady, ale podobał mi się pokój, który opisałaś :*
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie byłam w escape roomie, ale bardzo bym się chciała przejść. Nie wiem, jakie tam panują zasady, ale podobał mi się pokój, który opisałaś :*
OdpowiedzUsuńByłam raz w escape roomie i nie udało nam się wyjść, ale jeszcze zamierzam się do jakiegoś udać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń