piątek, 16 lutego 2018

Zakupy szczęścia nie dają

Znacie to uczucie, gdy bardzo długo się nad czymś zastanawiacie, rozważacie za i przeciw, pytacie innych o zdanie, a w końcu podejmujecie… złą decyzję?

Wczoraj rano poczułam się jak oszustka.

Przez ostatnie kilkanaście dni rozważałam zakup pocztówek. Brakowało mi kartek tylko z nieco ponad 40 krajów, a pewien kolekcjoner zaproponował mi widokówki z trzydziestu brakujących. Co zrobić? Taka okazja rzadko się zdarza.

Nie wiedziałam, co zrobić. Radziłam się mamy, czułam naciski ze strony chłopaka, dostałam życzliwe rady od innych postcrosserów, a także zostałam delikatnie zmieszana z błotem. W końcu podjęłam decyzję. Kupię tylko część kartek.

Wczoraj przyszły. Nie potrafię się z nich cieszyć.

Gdy zaczęłam zbierać pocztówki ponad siedem lat temu, nie sądziłam, że zdobycie kartek ze wszystkich krajów świata jest możliwe. Cieszyłam się więc jak dziecko, kiedy okazało się, że po kilku latach mam w swojej kolekcji pocztówkę z każdego europejskiego kraju.

W pewnym momencie zabrakło pieniędzy na zajmowanie się Postcrossinigiem. Myślałam sobie: "Wydam 6 złotych na znaczek, by potem dostać w zamian sześćdziesiątą pocztówkę z Rosji". Nie chciałam się już tak bawić. Od czasu do czasu umawiałam się na prywatną wymianę, w ten sposób zdobywając kartki z nowych krajów.

Wczoraj gdy zobaczyłam te wszystkie kupione pocztówki z odległych krajów, do których zapewne nigdy nie polecę, zatęskniłam za Postcrossingiem. Zatęskniłam za niespodziankami w skrzynce, za wypisywaniem kartek. Jasne, trochę się boję, że jak powrócę do Postcrossingu, to zasypią mnie pocztówki z Rosji i Niemiec. Czy będę potrafiła się nimi cieszyć? Jeszcze nie wiem. Więc sprawdzę.

Nie chcę już kupować kartek. Przynajmniej na razie. W tej chwili brakuje mi pocztówek z zaledwie 24 państw świata. Jak je zdobędę? Nie wiem. Ale będę próbować.

Trochę mi lepiej. Czuję się już trochę mniej jak oszustka.

Wiecie, komu będzie najbardziej przykro po przeczytaniu tego wpisu? Mojemu chłopakowi, który dzielnie śledził aukcje na Allegro i zdobywał dla mnie pocztówki z nowych krajów. Dostawałam je od niego na różne okazje. Sprawiał mi tym ogromną radość. W końcu który kolekcjoner pocztówek nie chciałby dostawać ich w prezencie? Jednak gdy nagle w moim domu wylądowały zakupione kartki z 17 nowych krajów, poczułam się tym przytłoczona. M. nie znał mnie jeszcze za czasów Postcrossingu. Nie wie, jaką radość mi to sprawiało.
Czas znów poczuć tę radość.

Sara

2 komentarze:

  1. Postcrossing ma dla mnie właśnie tę magię: nie wiesz, skąd przyleci do Ciebie kolejna pocztówka. Ani trochę nie przeszkadzało mi, że zdecydowana większość moich kartek z Postcrossingu (a i tak nie było ich dużo) to Niemcy lub Rosja. Dlaczego? Bo każda kartka jest inna, przedstawia różne zakątki tego samego kraju. Za każdą z tych kartek czai się też kolejna osoba, która wybrała dla mnie kartkę (nierzadko starali się dobierać pocztówki do moich preferencji wypisanych w profilu), wypisała i zaniosła na pocztę/do skrzynki pocztowej. I to jest piękne. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem co czujesz. Również kocham postcrossing i zrezygnowałam z powodu funduszy. Czasami kupię znaczek i wyślę, ale zdarza się to bardzo rzadko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.