Gdy ostatnio uaktualniałam swoje
CV, zdałam sobie sprawę, że mimo iż mam dopiero 21 lat, chwytałam się już kilku
mniej lub bardziej przyjemnych prac. Dziś wybrałam dla was trzy najgorsze.
Rozdawanie ulotek - to była moja
pierwsza praca. Miałam wręczać przechodniom na starówce ulotki reklamujące
punkt skupu i sprzedaży podręczników. Pierwszego dnia polecono mi, że mam pracować
przez cztery godziny. Zwolniono mnie po upływie trzech. Pani stwierdziła, że zbyt
rzadko zgłaszałam się po nową partię ulotek, co było według niej równoznaczne z
tym, że za wolno je rozdaję. W umowie oczywiście nie było mowy o tym, że muszę
rozdać jakąś określoną liczbę świstków albo że należy zgłaszać się do siedziby
firmy ileś razy w ciągu dnia.
Z racji że była to moja pierwsza
praca, robiłam wszystko, co w mojej mocy, by dobrze ją wykonać. Wtedy było mi
naprawdę przykro, że uznano, iż nawet do rozdawania ulotek się nie nadaję…
Teraz chce mi się z tego śmiać.
Po zdaniu matury planowałam pracować co najmniej przez miesiąc. Call center nie wydawało mi się
strasznym zajęciem, płacili całkiem nieźle. Założę się, że gdybym została tam
chociaż dzień dłużej niż miesiąc, przeżyłabym załamanie nerwowe. To, jak
traktowały nas osoby, do których dzwoniliśmy, przechodziło ludzkie pojęcie.
Doskonale rozumiem, że telefony kilka razy w ciągu dnia potrafią nieźle
zirytować, ale żeby kogoś wyzywać od najgorszych? Nieraz miałam łzy w oczach
podczas pracy w call center. Nigdy bym tam nie wróciła. Mimo że radziłam sobie
naprawdę dobrze, jeśli chodzi o wyniki, wychodziłam z firmy z nagrodami w postaci kosmetyków albo tytułem
najlepszego pracownika dnia… Jednak to nie wzmacniało poczucia własnej wartości
zszarganego podczas rozmów z potencjalnymi gośćmi.
Co robię teraz, gdy dzwonią do
mnie osoby z call center i zapraszają na pokazy garnków, pościeli albo magicznych
odkurzaczy? Godzę się na wysłanie zaproszenia. Nie jest ono zobowiązujące, więc
na spotkania oczywiście nie chodzę. Wiem, jak niewdzięczna jest praca w call
center. Dlaczego mam to komuś utrudniać? Jeśli jesteście ciekawi
szczegółów pracy w call center, odsyłam Was do tego tekstu. A najlepsze (i najgorsze) teksty osób odbierających telefony zebrałam tutaj.
Jako recepcjonistka w aquaparku pracowałam
zaledwie przez kilka dni. Co może być złego w takiej pracy? Myślałam, że nic. Wręcz przeciwnie - miała to być praca siedząca, blisko domu. Tymczasem nie dość, że musiałam dokładać ze swoich
pieniędzy różnicę w kasie (której wcale nie musiałam być winna, gdyż na tej
samej kasie pracowała tez inna dziewczyna), to jeszcze wysłuchiwałam pretensji od klientów, a dotyczyły one wszystkiego. Jak to, nie ma szatni rodzinnej? To gdzie ja mam wejść z
córką? Całemu złu były winne recepcjonistki, które tylko sprzedawały bilety. Z
pracy zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że zajęcie, do którego muszę dokładać,
nie jest warte moich nerwów.
Wychodzi na to, że praca z drugim
człowiekiem nie należy do najłatwiejszych… ;) Może gdyby ludzie mieli wobec
siebie więcej szacunku, wszystkim byłoby milej.
Jestem ciekawa, jakie były Wasze
najgorsze prace!
Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.