Jestem winna niedotrzymania
postanowień noworocznych w minionym roku. A niby tak dobrze się zapowiadało…
Przypomnę Wam, co też sobie postanowiłam 12 miesięcy temu:
Przypomnę Wam, co też sobie postanowiłam 12 miesięcy temu:
1. Chciałam i zamierzałam ćwiczyć co najmniej 6 razy w tygodniu przynajmniej przez 20 minut.
2. Chciałam i
zamierzałam jeść codziennie jakiś owoc.
3. Chciałam i
zamierzałam codziennie wysyłać do kogoś pocztówkę z Photofancy.
4. Chciałam i
zamierzałam czytać codziennie minimum 20 stron książki.
5. Chciałam i
zamierzałam obejrzeć minimum jeden film w tygodniu.
6. Chciałam i
zamierzałam zapisywać codziennie 5 miłych rzeczy, które się wydarzyły.
Punkt po
punkcie, bez owijania w bawełnę, przyznam się, jak wyszło z tym wszystkim…
Ad 1. Hahah. Śmiać mi
się chce z tego postanowienia. Nie przewidziałam w nim tego, że mogę skręcić
kostkę, naciągnąć ścięgno, być zmęczona po zarwanej nocce, zwiedzać cały dzień
i nie mieć miejsca do ćwiczeń. Zatem tego postanowienia nie dotrzymałam. Raz
ćwiczyłam, raz nie. Chodakowska towarzyszyła mi w jednym tygodniu, w drugim już
nie. Nie przesiedziałam całego roku na kanapie, ale i nie trenowałam jakoś
bardzo sumiennie. Czasami, zamiast gimnastyki, wybierałam spacer, rower albo
basen… Jak będzie w tym roku? Nie mam pojęcia, bo ścięgno momentami nadal mi
dokucza, ale nie mogę zamienić się w kulkę. Jak się je tyle, co ja, to trzeba
trochę kalorii spalić, ruszając się.
Ad 2. Myślę, że to
postanowienie wyszło mi całkiem dobrze. Prawie codziennie jadłam jeden owoc
albo więcej. Gdy jednak nie sięgałam po owoce, przyczyną było zwykle to, że nie
było ich akurat w domu. Czasami zamiast owocu wybierałam kupiony w toruńskim "Soczek raz dwa" świeżo wyciskany napój. W tym roku chcę kontynuować mój nawyk
jedzenia owoców. Mam nadzieję, że na zdrowie mi to wyjdzie!
Ad 3. O tym
postanowieniu pisałam już na początku lutego, że porzucam je, gdyż wydaje mi
się bezsensowne. Jeśli to Wam nie wystarcza, odsyłam do tego wpisu.
Ad 4. Chciałam czytać
regularnie, naprawdę chciałam. Wydawało mi się, że 20 stron to niedużo, że
zawsze znajdę to na czas. Może i czas bym znalazła, ale czasami już w ogóle nie
miałam siły, by czytać, oczy same mi się kleiły. Nie wiem, jak potoczy się mój
czytelniczy żywot w 2016 roku, ale bardzo, ale to bardzo liczę na to, że uda mi
się wypełnić wyzwanie "Przeczytam 52 książki w 2016 roku". Jak już wspominałam, w tym roku ukończyłam 44 lektury.
Ad 5. Jeden film w
tygodniu to jeszcze mniej wymagające postanowienie niż to poprzednie, a… też
się nie udało. W tym roku ewidentnie dostrzegłam, że nie jestem wielką fanką
oglądania filmów. To znaczy, lubię od czasu do czasu coś obejrzeć, ale muszę
mieć na to ewidentną chęć. Nie oglądam w kółko tych samych filmów, nie spędzam
każdego wieczoru przed telewizorem. Filmów, z tego co podpowiada mi mój
Facebook, obejrzałam w ciągu ostatnich 12 miesięcy nieco ponad 30. Może i to
marny wynik. Mimo tego że liczyłam, iż będę zasiadać przed ekranem regularnie,
to się nie ziściło.
Ad 6. Na koniec
postanowienie, z którego dotrzymania jestem naprawdę zadowolona. Uważam, że
nawyk zapisywania miłych zdarzeń, miłych momentów, nowych doświadczeń bardzo
pomaga w cieszeniu się życiem. Tak naprawdę w każdym dniu możemy znaleźć plusy.
Ja na palcach obu rąk mogę policzyć dni, w których nie zapisałam kompletnie
nic. Pozostała część roku została przeze mnie… doceniona. Polecam Wam ten
sposób, spróbujcie! :)
W tym roku moje
postanowienia, moje cele, moje plany wyglądają zupełnie inaczej. A o tym już w
następnym wpisie…
Ściskam Wam mocno w tym nowym roku! I oczywiście czekam na Wasze małe spowiedzi. :D
Ściskam Wam mocno w tym nowym roku! I oczywiście czekam na Wasze małe spowiedzi. :D
Sara
Sara, Ty chyba nie masz czego gubić, masz super sylwetkę :) Super sprawa z tym zapisywaniem miłych rzeczy :) Poprzez to możemy zauważyć wiele plusów na które nie zwracamy uwagi.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement! Lubię też ćwiczyć dla samego zdrowia i dobrego samopoczucia. :D
UsuńJa od nowego roku również postanowiłam doceniać swoje dni. Muszę zapisać przynajmniej jedną pozytywną rzecz z danego dnia na kolorowej karteczce, zawinąć i wrzucić do słoiczka. W chwilach zwątpienia po prostu wylosuję jakąś i przypomnę sobie miłe chwile. :)
OdpowiedzUsuńJa w zeszłym roku nie robiłam postanowień, więc nie ma się z czego spowiadać. W tym roku zamierzam regularnie czytać książki, rozwinąć się w łyżwiarstwie, regularnie pisać bloga, wprowadzić minimalizm do swojego życia oraz schudnąć sporo kilogramów. ;)
słoik szczęścia czy coś takiego? :D ja kiedyś robiłam tak i wrzucałam do puszki z Beatlesami. :D
Usuńżyczę Ci spełnienia Twoich postanowień. ale to "schudnąć sporo kilogramów" to z rozwagą, ok? zresztą, jeśli będziesz jeździć na łyżwach, to na bank utrzymasz dobrą formę, Kasiu. :)
Słoik szczęścia, dokładnie! :) Spokojnie, mam zamiar odchudzać się z rozwagą, nie chcę stracić mojego zdrowia i, o dziwo, dobrej odporności (w tym roku szkolnym jeszcze ani razu nie zachorowałam, a często właśnie działo się to na przełomie września/października lub miesiąc później). :)
Usuńoo, to zazdroszczę i podziwiam. ja ciągle coś łapię. :/ niby staram się dużo spacerować, zdrowo odżywiać, ale moja odporność jest ciulowa!
Usuńto ja postanowień noworocznych jakoś za bardzo nie robię, poza jednym, można rzecz, stałym czyli przeczytaniem 52 książek w rok. i to akurat zawsze udaje mi się przed czasem wykonać, bo jednak czytam sporo (czy to w trakcie dojazdów czy wieczorem do poduszki). ;) a zapisywanie miłych rzeczy jest fajnym pomysłem, chociaż ja zwykle i tak większość pamiętam. ;)
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego w nowym roku!!!
ja kiedyś bez problemów czytałam 52 książki... ale klasa maturalna mnie dobiła, ech. dlatego podziwiam i zazdroszczę.
UsuńTobie też życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku i jednocześnie dziękuję za życzenia. :D
30 filmów to i tak świetny wynik! Ja przed ekranem zasiadam bardzo rzadko.
OdpowiedzUsuńOstatnie postanowienie jest świetne - na pewno uczysz się doceniać codzienność.
Nie sądzę, że powinnaś się przyznawać do winy - miałaś dużo postanowień i sporo z nich zrealizowałaś. Gratuluję! Oby tak dalej :)
dzięki Paulina, wiesz, jeszcze na początku roku sądziłam, że uda mi się zrealizować wszystkie, haha. :D
UsuńPostanowienie zapisywania miłych rzeczy, to widzę ciekawa rzecz! Chyba w tym roku, ja tak zacznę robić :)
OdpowiedzUsuńpolecam! ja tak robię już chyba czwarty rok. :)
UsuńTrudno wytrwać w postanowieniach, Ale tak chyba mają wszyscy niestety. Zapał jest i znika ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
taki chyba urok postanowień...
UsuńBardzo zainteresowało mnie to zapisywanie miłych zdarzeń :) Bardzo przyjemne i motywujące. Jeżeli widzi się dobre rzeczy, nawet takie pozornie zwykłe to dzień można zaliczyć do udanych. O to właśnie chodzi, by każdy dzień był dobry :)
OdpowiedzUsuńkażdego dnia dzieje się coś dobrego, coś nowego, coś ciekawego! taki nawyk zapisywania uczy nas zauważać te rzeczy. :D
UsuńJa też wszystko sobie zapisuję, moje postanowienia. Robię to w dwóch miejscach - w moim kalendarzu i w moim mailu :) Tak łatwiej dążyć do celów :) A teraz też na blogu. Rywalki też czytałam <3
OdpowiedzUsuńsłyszałam, że to motywuje, jeśli zapiszemy gdzieś nasze postanowienia, powiemy o nich komuś (ale nie toksycznym osobom!).
Usuńjejku, kocham tę serię. <3
w takich momentach w gruncie rzeczy cieszę się, że nie robię nigdy jakichś specjalnych postanowień noworocznych, bo potem nie muszę się z nich rozliczać :D
OdpowiedzUsuńnatomiast bardzo spodobało mi się to zapisywanie miłych rzeczy, które wydarzyły się danego dnia. mam tego samego typu kalendarz i zawsze zostaje mi w nim sporo wolnego miejsca przy poszczególnych dniach więc to świetny pomysł na ich zapełnienie. z podobnego typu rzeczy... słyszałaś może o słoiku szczęścia? też nad tym myślałam, ale na razie się nie zdecydowałam jeszcze.
słyszałam! podoba mi się ten pomysł. :) ja w tym roku mam malutki kalendarz, ale i tak drobnymi literkami zapisuję to, co się udało danego dnia. :D
UsuńDobrze, że w ubiegłym roku zapisałam sobie tylko te pocztówkowe postanowienia i kilka osobistych, które na szczęście udało się spełnić. W sumie z drugiej strony, czy jeśli nie realizuje się części postanowień noworocznych to jest się gorszym, słabszym od kogoś, kto je zrealizował? Nie sądzę :) i na szczęście tak do tego nie podchodzę :p bo przecież wówczas sporo osób mogłoby chodzić przybitymi, zamiast czerpać radość z kolejnego roku :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pomysł z owocami, choć pewnie nie dałabym rady, bo właśnie nie zawsze mam dostęp do owoców. Kartki z Photofancy też już dawno porzuciłam. Znalazłam u Ciebie Saro jednak coś, co sama stosuję w tym roku - zapisywanie przynajmniej jednej pozytywnej rzeczy każdego dnia :) To taki pozytywny pamiętnik, tylko w skróconej formie :D
Jestem bardzo ciekawa Twoich tegorocznych postanowień! :) szczególnie podróżniczych :D
Aaa i filmy! To dobry wynik, bo ja obejrzałam z 10 takich, których wcześniej nie oglądałam... Także z filmami jak zwykle jestem bardzo w tyle!
UsuńTo i tak dobry książkowy wynik! Przecież niektórzy nie czytają w ciągu roku żadnej książki :( Nie liczy się ilość, a jakość tych, które udało się przeczytać. Choć z drugiej strony "nie da się nauczyć życia czytając tylko dobre książki" ;) ja niby przeczytałam 75, ale bardzo dużo małych nowelek, które mimo, że były cienkie, to jednak były wspaniałe :) zresztą ja nie przepadam za książkami mającymi po 500 stron. Bo nie mogę ich ze sobą nigdzie zabrać :p
Moje tegoroczne postanowienia (choć w tym roku nazwałam je "celami" :D) już na blogu, więc zapraszam, Kingo. :)
UsuńMam to samo, raczej nie czytam takich grubych tomiszczy. ;)
Też kiedyś chciałam zapisywać te miłe wydarzenia, aby bardziej docenić nasze życie, ale jakoś po jakimś czasie o tym zapomniałam ;) Ja jak już chyba u Ciebie napisałam (albo nie?) nie robię zazwyczaj postanowień, bo po tym miałabym do siebie tylko żal że ich nie dotrzymałam :D Chociaż może powinnam coś sobie postanowić żeby do tego dążyć? :)
OdpowiedzUsuńZ tymi postanowieniami to tak jest, czasem część wypełnimy sumiennie, czasem mniej sumiennie, a niekiedy w ogóle :D. Co do filmów - postanowiłam raz w miesiącu chodzić do kina :D! W domu też coś oglądamy z Adamem, ale wiadomo, nie są to najnowsze pozycje.
OdpowiedzUsuńTe 44 książki wyglądają powalająco!!! Ja niestety zamknęłam się w 10tce... :D.
Podoba mi się zapisywanie miłych rzeczy, ale czy bym wytrwała w takim postanowieniu, w to raczej wątpię. Kilka lat temu zaczynałam pisać pamiętnik i po dwóch dniach jakoś chęci poszły w siną dal ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję przeczytania 44 pozycji, ja dobrnęłam do 39, a w tym roku na pewno będzie dużo mniej.