Miałam różne fazy w życiu. Fazę
na Gosię Andrzejewicz. Na Green Day. Łzy. Ale niektóre rzeczy się nie
zmieniają.
Skoro chce Wam się czytać, co
sądzę, co tam znowu wymyśliłam i gdzie byłam, stwierdziłam, że będzie fair,
jeśli opowiem Wam o tym, czego słucham. Być może część z Was już nigdy więcej
tu nie zajrzy po przeczytaniu tego posta… ;)
Zaczęłam się zastanawiać, kogo
zaliczyłabym do top 5 moich ulubionych wykonawców, muzyków, zespołów. I…
okazało się, że to wcale nie takie łatwe wybrać tylko i aż pięć. Początkowo myślałam,
że stworzę top 10, ale wydało mi się to niewykonalne, więc ograniczyłam się do
top 5. Choć i tak miałam problem z kolejnością. Słucham bardzo wielu różnych
wokalistów i wokalistek, często ogromnie różniących się od siebie. Poza tym
wydaje mi się, że od jakiegoś czasu trochę inaczej postrzegam bycie fanem. Kiedyś, gdy
znałam kilka piosenek jakiegoś zespołu, mówiłam "Słucham Coldplay". Teraz jestem
ostrożniejsza. I jednocześnie staram się lepiej poznać poszczególnych artystów.
Jednym z moich tegorocznych celów jest przesłuchanie 30 nowych płyt.
No dobra, to kto jest moim top 5?
1. Taylor Swift. Z pierwszym
miejscem nie miałam problemu, bo od czasów podstawówki (!) zajmuje je
Taylor. Mam wszystkie albumy tej wokalistki, a jednym z moich największych
marzeń jest pójście na jej koncert. Jak to się stało, że zaczęłam jej
słuchać? Pamiętam, że miałam skręconą kostką (po skakaniu na molo) i siedziałam
w domu, nudząc się. Wtedy przyjaciółka wysłała mi link do teledysku "Love Story". Od tamtej pory śledzę dokonania Taylor. Właściwie to przez pewien czas nawet próbowałam się do niej... upodobnić. Taka ze mnie szalona fanka. Najbardziej w muzyce Taylor cenię…
teksty! Wbrew powszechnej opinii nie pisze ona wyłącznie o tym, jacy faceci są okropni i jak bardzo ją zranili. Często utożsamiam się ze słowami jej piosenek. Jeśli chodzi o samo brzmienie, przy utworach Taylor można
i skakać, i płakać.
2. Fleetwood Mac. Słucham ich od 19 miesięcy czyli... tak długo, jak znam Maćka. Pamiętam, że podczas jednej z naszych pierwszych rozmów na Facebooku, M. podesłał mi którąś z piosenek z albumu "Rumours". Wkrótce ta płyta stała się naszą płytą. A
ja zaczęłam odkrywać inne oblicza Fleetwood Mac. To chyba najbardziej rockowi
artyści w moim top 5. Jednak bardzo mało prawdopodobne jest, że kiedyś wybiorę się na ich koncert...
3. The Beatles. To mało oryginalne,
wiem. Czwórki z Liverpoolu słuchają miliony. Ja poznałam ich muzykę w gimnazjum. Jakoś często bywało tak, że danym artystą zaczęłam interesować się dzięki…. facetom. Tak było też z Beatlesami. W gimnazjum mój ówczesny chłopak puścił mi
Beatlesów i… przepadłam. Pamiętam, że często puszczałam sobie ich piosenki ze
słowami na YouTubie i śpiewałam. :D Zdecydowanie wolę wczesny okres zespołu niż ten w którym słychać podejrzane indyjskie rytmy.
4. Ed Sheeran. Eda poznałam dzięki piosence "Give Me Love", dawno temu. Później sama odkryłam kilka jego utworów, jednak nie zagłębiałam się w twórczość tego wokalisty. Dopiero ostatnia płyta sprawiła, że posłuchałam również poprzednich krążków Eda. W sierpniu wybieram się na jego koncert. Eda również bardzo cenię za teksty. Najmniej podoba mi się jego oblicze raperskie. :D
5. One Direction. Na początku nie
lubiłam One Direction i śmiałam się z nich. Ale z czasem ten uroczy pop mnie do
siebie przekonał. Nie słuchałam ich jednak na co dzień, do niedawna nie znałam całych płyt, a jedynie single. To śmieszne, że zamiast słuchać One Direction w gimnazjum, ja bliżej przyjrzałam się ich twórczości dopiero na studiach. Ok, niektóre utwory tego zespołu nie są zbyt ambitne, ale zawsze mnie odprężają i wprawiają w dobry nastrój.
Ja zdecydowanie, wolę alternatywe, alr nie ograniczam się do jednego gatunku i słucham wszystkiego co mo wpadnie w ucho. Ciężko mi zrobić taką top5 na gorąco, ale zdecydowanie u mnie przewazalyby polskie zespoły i polscy wykonawcy :)
OdpowiedzUsuń