Najkrótszy
miesiąc roku za mną. Pod wieloma względami luty był naj. A to wszystko dzięki
feriom, które zaczęłam 7 lutego, a skończyłam dopiero w miniony poniedziałek.
Najlepiej zdana sesja.
W
mojej karierze rzecz jasna ;) Wszystko zaliczyłam w pierwszym terminie. Coś mi
się wydaje, że zmotywowało mnie stypendium naukowe. Jednym z moich celów na ten
rok jest ponowne otrzymanie stypendium rektora. Trzymajcie kciuki!
Najromantyczniejszy dzień.
Mimo
że walentynek nie spędzaliśmy z Maćkiem w tym roku razem, święto zakochanych celebrowaliśmy
w wiele innych dni. M. z okazji dnia Świętego Walentego podarował mi pocztówki
z tak egzotycznych i trudnych do zdobycia krajów jak Korea Północna czy Somalia. Dzięki
Maćkowi właśnie już w lutym zrealizowałam swój cel dotyczący pocztówek. Od
mojego chłopaka dostałam też najnowszą płytę Hurtsów – polecam Wam ją bardzo serdecznie,
rzadko zdarza się, że cały album, od początku do końca, tak bardzo mi się
podoba.
Najlepsi uciekinierzy.
Wyobraźcie
sobie, że przebiegliśmy z Maćkiem… maraton escape roomowy. Odwiedziliśmy trzy
pokoje w ciągu dwóch dni. Co więcej – ze wszystkich udało nam się wybiec przed
czasem! Relacje z wizyt przeczytacie na blogu już niebawem.
Najlepsza wystawa w Centrum
Sztuki Współczesnej.
Od
czasu do czasu lubię odwiedzić toruńskie CSW, by trochę się zadziwić. Tym razem
zaskoczenie było naprawdę pozytywne, a to wszystko dzięki wystawie
prezentującej prace dyplomowe studentów Wydziału Sztuk Pięknych. Znalazły się na niej m.in. piękne
ilustracje do książek, prace dotyczące… Usosa oraz grafiki prezentujące
rzeczywistość emigracji. Cieszę się, że CSW zdecydowało się wystawić prace
studentów, bo to przyszłość polskiej sztuki ;)
Najbardziej puchata
wystawa.
Luty
spokojnie mogłabym nazwać miesiącem wystaw. Dwukrotnie wybrałam się na wystawę
kotów. Wreszcie dokonałam wyboru zawodu! Zostanę... kocim fotografem. :D Uwielbiam
te zwierzęta, chociaż nadal nie mogę się odważyć, by kupić własnego kotka.
Przykre byłoby dla mnie to, że całe godziny spędzałby sam w pokoju, podczas gdy
ja nudziłabym się na wykładach.
Najbardziej niemożliwe
twory z LEGO.
W
życiu nie pomyślałabym, że z klocków LEGO można zbudować sceny z bajek czy znane postaci. Nie byłam fanką LEGO w dzieciństwie i do tej pory nie widzę przyjemności
w układaniu tych klocków, ale za to z wielką przyjemnością podziwiałam czyjeś
dzieła powstałe z LEGO.
Najbielszy odcień bieli.
Skoro
o dziełach mowa… ;) Moim małym lutowym dziełem były ułożone puzzle. Niestety
nie mogę się pochwalić wynikiem 5000 części w dwa dni. Zaczęłam od znacznie
mniej ambitnego pułapu. Chciałam sprawdzić, czy układanie puzzli sprawi mi
radość, czy mogę się tym cieszyć tak, jak w dzieciństwie. Mój facet pożyczył mi
puzzle z "zaledwie" 250 części. Był to… miś polarny na białym tle. Ok, nie będę
zmyślać, układanie ich czasami mnie irytowało, ale też sprawiło dużo
satysfakcji. Myślę, ze od czasu do czasu coś sobie poukładam (w życiu ;))
Najbardziej nierealistyczny
magazyn.
W
lutym ukazał się pierwszy numer polskiego Vogue’a. Długo się zastanawiałam, czy
go kupić. Gdy byłam młodsza, magazyn mnie fascynował. Do dziś pamiętam, jak za
własne pieniądze kupiłam swojego pierwszego Vogue’a – brytyjskiego. Kosztował
jakieś 50 zł. Teksty jednak nigdy nie interesowały
mnie tak, jak zdjęcia. Ten magazyn ma w sobie jakiś czar – te luksusowe reklamy
ciągnące się przez 1/3 wydania, absurdalne fotografie, horrendalne ceny
zaprezentowanych ubrań… Ale jednocześnie uważam, że to czasopismo dla wybranych. Więc
ja kolejnego numeru już nie kupię.
Najbardziej spektakularny
powrót.
Po
dwóch latach wylosowałam adresy na Postcrossingu. Bardzo mnie to
podekscytowało. Teraz wypatruję, co przyjdzie do mnie. Chyba ta niepewność,
oczekiwanie i element zaskoczenia są najpiękniejsze w Postcrossingu.
Najbardziej nietypowa
wycieczka.
Moja
mama i mój brat śmiali się ze mnie, że idę zwiedzać toruński Dwór Artusa – w końcu
przez 13 lat mieszkałam w Toruniu i bywałam w Artusie na licznych koncertach,
galach, prelekcjach czy spotkaniach. Ale zwykle bywa tak, że nie odwiedzamy
muzeów i zabytków znajdujących się najbliżej nas. Zachęcona tym, że będę mogła
zobaczyć te wnętrza budynku, których zwykle nie oglądają goście, wybrałam się
na zwiedzanie z przewodnikiem. Muszę przyznać, że ciekawie było wysłuchać
historii Dworu Artusa i zobaczyć zaplecze sceny. Ale poza tym… spodziewałam się
większego wow.
Najbardziej produktywny
miesiąc.
Na koniec podsumowanie moich celów na 2018 rok. Jak wygląda
sytuacja po drugim miesiącu?
·
10 przeczytanych książek
·
3 obejrzane film
·
21 przesłuchanych płyt
·
25 pocztówek z nowych krajów
Luty –
zmarzliście? Wyjeżdżaliście? Co ciekawego przeczytaliście albo obejrzeliście?
Co porabialiście?
Sara
Wspaniałe wspomnienia, gratuluję zdanej sesji :*
OdpowiedzUsuńNiby krótki miesiąc, a Ty sporo osiagnelas. Sporo się wydarzyło i prawidłowo :)
OdpowiedzUsuń0cepthedMviohe1989 Carol Kirby https://wakelet.com/wake/SgR7Qo23pESmmsOJpqbnu
OdpowiedzUsuńtoduconsa
Yoremcon_suFort Wayne Larenzo Lminsan link
OdpowiedzUsuńcontsivenna
raparerba-1986 Nick Singh WinZip
OdpowiedzUsuńSpeedify
MorphVOX Pro
rapypolhy