Wiecie co? Tytuł posta to kłamstwo. Mam wrażenie, że w
lutym niewiele się działo. Nie ruszyłam się z domu dalej niż do Torunia,
spędziłam mnóstwo popołudni na uczeniu się, a zdaję sobie sprawę, że im bliżej
matury, tym będzie gorzej. W lutym momentami łapała mnie okropna i
przytłaczająca chandra. Co nie znaczy, że cały miesiąc był do bani i nie
zdarzyło się nic miłego. Postanowiłam zebrać lutowe radości i podzielić się
nimi z Wami!
Prezent od Znaku
Prezent od Znaku
Udało mi się
wygrać książkę Erica-Emmanuela Schmitta pt. "Zazdrośnice" w konkursie
organizowanym na facebookowej stronie Uzależnieni od czytania. KsiąŻki jeszcze
czytać nie zaczęłam, ale po zachwycie nad "Oskarem i Panią Różą" liczę na
poruszającą lekturę.
Szokująca i genialna
Jeśli już o książkach mowa, to dzisiaj na lekcji historii skończyłam czytać jedną z najbardziej wciągających i bulwersujących książek, jakie kiedykolwiek czytałam (w dodatku dość grubą – ponad 500 stron). "Bez mojej zgody" było moim pierwszym zetknięciem z twórczością Jodi Picoult, ale wierzę, że nie ostatnim. Powieść tę pożyczyłam od Pauliny (dziękuję bardzo :*), najpierw przeczytała ją moja mama, potem ja. Sporo dyskutowałyśmy o głównym, tragicznym, można powiedzieć, wątku. Myślę, że mogę Wam go zdradzić, nie będzie to spoiler. Anna wytacza proces swoim rodzicom, którzy spłodzili ją po to, by była dawcą dla swojej siostry Kate chorej na białaczkę. Jednak nikt nigdy nie spytał jej de facto o zdanie. Dla jej mamy – Sary (no takie ładnie imię, a taka wredota!) było czymś oczywistym, że młodsza córka musi pomagać w taki sposób starszej. Jeśli Anna odmówi oddania nerki siostrze, Kate umrze. Książka naprawdę porusza, a zakończenia w życiu bym nie przewidziała. Bardzo, bardzo polecam. Mimo licznych retrospekcji i wielu medycznych sformułowań książkę czyta się naprawdę szybko.
Jeśli już o książkach mowa, to dzisiaj na lekcji historii skończyłam czytać jedną z najbardziej wciągających i bulwersujących książek, jakie kiedykolwiek czytałam (w dodatku dość grubą – ponad 500 stron). "Bez mojej zgody" było moim pierwszym zetknięciem z twórczością Jodi Picoult, ale wierzę, że nie ostatnim. Powieść tę pożyczyłam od Pauliny (dziękuję bardzo :*), najpierw przeczytała ją moja mama, potem ja. Sporo dyskutowałyśmy o głównym, tragicznym, można powiedzieć, wątku. Myślę, że mogę Wam go zdradzić, nie będzie to spoiler. Anna wytacza proces swoim rodzicom, którzy spłodzili ją po to, by była dawcą dla swojej siostry Kate chorej na białaczkę. Jednak nikt nigdy nie spytał jej de facto o zdanie. Dla jej mamy – Sary (no takie ładnie imię, a taka wredota!) było czymś oczywistym, że młodsza córka musi pomagać w taki sposób starszej. Jeśli Anna odmówi oddania nerki siostrze, Kate umrze. Książka naprawdę porusza, a zakończenia w życiu bym nie przewidziała. Bardzo, bardzo polecam. Mimo licznych retrospekcji i wielu medycznych sformułowań książkę czyta się naprawdę szybko.
Zimowe przesyłki
W minionym miesiącu otrzymałam
trochę pocztówek. Pewnie teraz będzie ich coraz mniej w mojej skrzynce… Nie zrezygnuję
całkowicie z hobby, jakim jest zbieranie pocztówek, nie potrafię się z tym
rozstać, ale wymian będzie o wiele mniej, może jedna w miesiącu. :(
Filmowe emocje (a raczej ich brak)
Oglądał ktoś z Was Oscary? Moim małym marzeniem jest obejrzenie całej gali oscarowej w czasie, w którym ewidentnie ona trwa. Zwykle albo tylko sprawdzałam wyniki, albo oglądałam zdjęcia kreacji. W zeszłym roku nagrałam sobie całość i obejrzałam następnego dnia. Tegoroczne rozdanie z kolei planowałam oglądać, ale przeszkodził mi w tym, prawdopodobnie ostatni w życiu, sprawdzian z wosu i bryły na matematyce. Może następnym razem? I tak tegoroczni zwycięzcy dla mnie nie są wyborem idealnym, a i sukienki wcale nie były jakieś szałowe.
Oglądał ktoś z Was Oscary? Moim małym marzeniem jest obejrzenie całej gali oscarowej w czasie, w którym ewidentnie ona trwa. Zwykle albo tylko sprawdzałam wyniki, albo oglądałam zdjęcia kreacji. W zeszłym roku nagrałam sobie całość i obejrzałam następnego dnia. Tegoroczne rozdanie z kolei planowałam oglądać, ale przeszkodził mi w tym, prawdopodobnie ostatni w życiu, sprawdzian z wosu i bryły na matematyce. Może następnym razem? I tak tegoroczni zwycięzcy dla mnie nie są wyborem idealnym, a i sukienki wcale nie były jakieś szałowe.
Trudne głosowani
Nadal nie znam wyników plebiscytu na Miss Studniówki 2016, ale jestem prawie pewna, że nie wygrałam. Przez pewien czas zajmowałam drugie miejsce, ale potem utajniono aktualne wyniki. Liczbę procentów mogłam poznać jedynie poprzez oddanie głosu. No i w niedzielę, kilka godzin przed końcem konkursu, z 21% spadłam do 13... Chyba już przestałam ufać głosowaniom tego typu. Chciałam udowodnić, że zwykła dziewczyna nieśpiąca na pieniądzach i niemająca wtyków wszędzie też może wygrać. Nie podołałam. Ale dziękuję Wam bardzo za wszystkie głosy!
Jestem pewna, że marzec będzie o
wiele ciekawszy i radośniejszy od lutego. :)
Na blogu możecie spodziewać się wyników konkursu (który trwa do jutra, tj. do 2
marca włącznie, kto nie wziął udziału, niech szybko to nadrobi :)) i relacji z
Budapesztu (wycieczka dojdzie do skutku :D). Będzie też coś dla miłośników
Japonii i pałacowego życia.
Jak Wam minął luty?
Wszystkiego dobrego!
Sara
"Bez mojej zgody" - kiedyś w szkole oglądałam ten film, książki jednak jeszcze nie czytałam. Oskarów nie oglądałam, nawet zdjęć nie przeglądałam, żeby zobaczyć te kreacje :) A ja trzymam za Ciebie kciuki, może akurat szczęście się do Ciebie uśmiechnie i wygrasz :) Mój luty? Pierwsza sesja, pierwsze (a w sumie to nie, kolejne..) poważne decyzje, które mam nadzieję niedługo zmienią moje życie :)
OdpowiedzUsuńFilm jest zupełnie inny, inne zakończenie, pominięto wiele treści, tak jakby to było na podstawie innej książki. :( Słyszałam, że ten film ogląda się w szkole na religii, zastanawiam się, jaki jest tego cel właściwie...
UsuńDzięki za słowa wsparcia! A ja trzymam kciuki za Ciebie, aby decyzje okazały się słuszne! :)
O swoim lutym pisałam na swoim blogu, więc może tu nie będę się powtarzać ;) Obecnie też mam taki jakiś dziwny czas, w którym nie mogę się "pozbierać" po zimie. Nie wiem jak to nazwać, nawet nie mam pomysłów na kolejne posty na blogu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zostaniesz Miss Studniówki. Osobiście uważam, że pięknie wyglądałaś na studniówce i to nie smsy powinny o tym decydować czy ktoś jest piękny czy nie ;)
ja tak tęsknię za ciepłem, że jak zobaczyłam dwucyfrową temperaturę, sprawdzając prognozę pogody w Budapeszcie, to prawie skakałam z radości! oby wiosna szybko przyszła do Polski...
Usuńdziękuję bardzo za komplement, przyznaję, że ja też się sobie podobałam. :D tym konkursem nie chciałam sobie podnieść poczucia własnej wartości, ale chyba bardziej udowodnić, że zwykła dziewczyna też może wygrać. :)
Zainteresowałaś mnie książką "Bez mojej zgody", jak się na nią natknę gdzieś to z chęcią ją kupię. A co do konkursu, nigdy nie mów nigdy a już zwłaszcza wtedy kiedy nie ma oficjalnie ogłoszonych wyników ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, to książka sprzed kilku lat, więc ceny powinny być w miarę niskie, jest też w wielu bibliotekach.
UsuńJakoś nie chcę się za bardzo nastawiać, jeśli chodzi o te wyniki. No zobaczymy. :)
Ooo, jak już będziemy po maturach i polecisz mi "Zazdrośnice", to z chęcią pożyczę! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że "Bez mojej zgody" Cię wciągnęła. I że Mamie też się podobała! Pamiętam, jak czytałam ją kilka lat temu i podczas końcowych scen tonęłam w łzach...
Co do Oscarów, jak tylko rano w poniedziałek przypomniałam sobie, że w nocy była gala, sprawdziłam wyniki - i nie zawiodłam się, Leo w końcu dostał swoją statuetkę! Od razu napisałam do siostry, w szkole ogłosiłam kolegom! :D
Jak będzie, co polecać, to pewnie, że pożyczę! Jejku, kiedy będzie to "po maturach", bo ja już mam dość :(.
UsuńJa bym się pewnie rozpłakała na dobre, gdyby nie to, że czytałam tę książkę na lekcji. To wcale nie byłoby podejrzane, haha.
Taak, w końcu! Myślę, że gdyby nie dostał, to niektórzy chybaby się zbuntowali i nie oglądali Oscarów w przyszłym roku. ;)
U mnie luty przeleciał szybko, nawet nie wiem kiedy:o doszły dwie kartki z pc i pu do adresatów, nie spodziewałam się, bo prio do Szwecji szedł 55 dni, to chyba trochę długo... Już chciałam rezygnować z tych portali, bo nic nie dochodzi, ale jest nadzieja!
OdpowiedzUsuńDobrze, że w końcu dotarł! Chociaż jeśli chodzi o Pocztę Polską, to właściwie nigdy nic nic wiadomo... Właśnie zerknęłam na mój profil na PU i mam 5 kartek w podróży - trzy od 197 dni, jedną od 360 i jedną od 395. Już je spisałam straty...
Usuńjeśli chodzi o podwyżki cen na poczcie, to mam zamiar przerzucić się na inpost. 1,40 zł za wysłanie pocztówki bardzo mnie zachęca. A luty minął mi dość przyjemnie, miałam ferie i udało mi się zorganizować wyjazd Zakopane-Słowacja, pierwszy post ze Słowacji właśnie ukazał się na blogu. Zapraszam
OdpowiedzUsuńKlasa maturalna jest zawsze ciężka, ale na pewno dasz radę. Wierzę w Ciebie, a później masz najdłuższe wakacje w życiu :)
ja też przerzuciłam się na InPost, na razie testuję, ceny są zachęcające, to prawda. ;)
Usuńoo. nigdy nie widziałam gór zimą. :(
już nie mogę się doczekać tych wakacji!
o Jodi Picoult słyszałam, ale nigdy nie czytałam żadnej z jej książek, tym opisem fabuły jednak mnie zachęciłaś, żeby po coś sięgnąć z jej bibliografii. gali Oscarowej nie oglądałam, bo akurat byłam w Szwajcarii, ale filmy oscarowe wszystkie obejrzałam jak co roku. i nawet trafiłam z wyborem nagrodzonego filmu. i mam nadzieję, że mimo wszystko jednak uda Ci się wygrać w konkursie studniówkowym. póki nie ma wyników jestem pełna optymizmu :)
OdpowiedzUsuńco do postcrossingu to zamierzam przerzucić się, na ile się da, na inpost i napiszkartke, bo szkoda mi jednak rezygnować zupełnie z tego hobby. ale pewnie dwa razy pomyślę nim się zdecyduję z kimś wymienić.
a mój luty minął jakoś błyskawicznie i niepostrzeżenie. w sumie nic się nie działo, ale byłam dwa razy w teatrze, raz w kinie, właśnie wróciłam z krótkiego wypadu do Szwajcarii i Francji, byłam na pierwszym w tym roku meczu piłki nożnej, miałam imieniny więc w gruncie rzeczy ten miesiąc był całkiem udany :)
Ty to jesteś prawdziwą fanką kina, z tego co widzę. :D
Usuńja już przerzuciłam się na InPost. przed podwyżką umówiłam się na kilka wymian, więc na razie odpoczynek, hehe. :)
oo, to ukultarniałaś się w lutym. :) widziałam zdjęcia z tego wypadu, zazdroszczę! chociaż ja już za tydzień jadę do Budapesztu, więc też sobie trochę pozwiedzam i odpocznę od tego świata tutaj.
Prezent od Znaku! <3 Gratuluję wygranej tej książki. Mam ją oczywiście zamiar przeczytać, gdyż ten autor jest jednym z moich ulubionych i zawsze z chęcią sięgam po jego książki :)
OdpowiedzUsuńCo do "Bez mojej zgody" to na pewno znów wywołam u Ciebie, Saro zniesmaczenie, ponieważ mnie ta książka się nie podobała :( Film zresztą też nie. Z tego co pamiętam, to oceniłam ją na 3 lub 4 gwiazdki na Lubimy Czytać. Chyba mam problem i po prostu nie przepadam za tym typem książek, albo się w jakiś sposób "uodporniłam"? Nie mam pojęcia. Mnie ta książka denerwowała, ale ostatecznie doczytałam ją do końca. Potem postanowiłam przeczytać inną pozycję tej autorki i znów słabo ją odebrałam. Pamiętam, że powiedziałam komuś, że nie podoba mi się styl jej pisania, bo opowiada historię przez tyle stron, a mogłaby w sumie zmieścić ją na góra 150 stronach. Także niestety ja do fanów jej twórczości już chyba należeć nie będę :p
Co do pocztówek, to ceny w Polsce mnie zdołowały i są jakieś masakryczne po prostu. Wcale mi się nie podobają! W Niemczech znaczki są po 0,90 euro, więc różnica jest duża. Mimo to i tak nic nie wysyłam od listopada, choć ostatnio miałam ochotę wylosować kilka adresów.
Co do Oscarów to jak zwykle jestem inna i średnio mnie interesują :D Może dlatego, że nie oglądam zbyt wiele filmów? O kreacjach to już w ogóle nie wspomnę, ponieważ to już zupełnie jest mi obce ;) Wiem, że Leonardo di Caprio otrzymał nagrodę i w sumie to tyle by było. Ani razu nie oglądałam tej gali :D
Co do głosowania to ja nadal trzymam kciuki! Nie skreślaj się, skoro jeszcze nie było oficjalnych wyników :)
U mnie luty upłynął książkowo, trochę było też bliższych wyjazdów. W sumie to nic ciekawego :D
Kinga, ale mnie zaskoczyłaś! Czasami trafiam na takie książki, które określam mianem "jak mogą się komuś nie podobać?!" i właśnie "Bez mojej zgody" jest jedną z takich pozycji. Dla mnie ten temat był czymś nowym, szokującym, nigdy w życiu bym nie pomyślała, że można wpaść na taki pomysł, na jaki wpadli Sara i Brian, a styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu, bo, tak jak wspomniałam, mimo retrospekcji nie gubiłam się i szybko się czytało. Może troszkę masz rację z tym, że można by tę historię opowiedzieć krócej - ja nie dałam tej powieści dziesiątki tylko dlatego, że momentami myślałam "Ale po co tu ten wątek?". Poza tym jestem zachwycona. Na pewno sięgnę po inną książkę Picoult i zobaczymy, jak ją odbiorę. Szkoda, że Tobie się nie spodobały jej książki, ale z drugiej strony to cały czas utwierdza mnie w przekonaniu, że gusta ludzkie są bardzo różnorodne. :)
UsuńOo, to długą masz przerwę w wysyłaniu kartek! Mam nadzieję, że to nie tak, iż to hobby Ci się znudziło. ;) Książki i wyjazdy to same ciekawe sprawy, Kinga! :D
Oczywiście dam znać, jak będą oficjalne wyniki plebiscytu.
Trzymaj się! :)
ja nawet nie zauważyłam, że luty przeminął, tak słabym był miesiącem w moim przypadku. a działo się w nim jeszcze mniej niż u Ciebie. ;)
OdpowiedzUsuńco do różnych konkursów, szczególnie tych z głosowaniem smsemesowym, to straciłam do nich zaufanie po zeszłorocznej edycji "bloga roku", gdzie też dziwnie je bardzo zliczano. nie kłóciłam się, ale stwierdziłam, że trochę to nie halo i nie ma sensu się szarpać.
pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że wycieczka dojdzie do skutku! ;)
Ja też byłam zachwycona książką "Bez mojej zgody" oraz "Oskarem i panią Różą", natomiast "Zazdrośnic" nie czytałam. Oczywiście gratuluję wygranej!
OdpowiedzUsuńPóki nie podali wyników konkursu, zawsze jest nadzieja że wygrasz, za co trzymam kciuki!
Jeśli chodzi o luty to mam mały problem z przypomnieniem sobie co takiego wtedy się wydarzyło :o Wiem tylko, że byłam cały czas senna, zmęczona i nie miałam siły na nic - tak działa na mnie taki "pozimowy" okres ;) Gratuluję wygranej - bardzo podoba mi się okładka tej książki :) "Bez mojej zgody" tylko oglądałam i wtedy wiem, że film mnie poruszył... ale skoro piszesz, że książka jest kompletnie inna to może sięgnę i po nią :) Oscarów nigdy nie oglądałam "na żywo", ale chyba mnie do tego po prostu nie ciągnie :D
OdpowiedzUsuń