Dunaj przepływa przez Budapeszt,
dzieląc miasto na dwie części. Zachodnią, położoną na prawym brzegu rzeki,
stanowią Buda i Obuda. O tej drugiej dzielnicy nie będę Wam opowiadać, gdyż z
mamą w ogóle tam nie dotarłyśmy. Obuda to najbardziej wysunięta na północ część
miasta i po prostu nie dałybyśmy rady zobaczyć wszystkiego, co zaplanowałyśmy, gdybyśmy
przemieszczały się w tamtym kierunku. Jednak gdybym przebywała w Budapeszcie
więcej niż jeden dzień, prawdopodobnie odwiedziłabym i Obudę, by podziwiać
chociażby ruiny starożytnego miasta Aquincum.
Widok na Peszt, wschodnią dzielnicę Budapesztu, i Most Wolności |
Za to o Budzie mam Wam trochę do
powiedzenia! Przede wszystkim jest to fragment miasta zalesiony i położony na
wzgórzach. To od niego zaczęłyśmy z mamą poznawanie Budapesztu. Na pierwszy
ogień poszła Góra Gellerta. Ma ona zaledwie 235m, ale i tak nie zdołałyśmy
wspiąć się na sam szczyt. Szkoda było nam czasu i sił. Dotarłyśmy więc jedynie
do połowy wzgórza, z którego i tak rozciągały się wspaniałe widoki np. takie jak na powyższym zdjęciu. Pewnie
zastanawiacie się, kim był Gellert. To biskup męczennik, który rzekomo został
zamordowany przez pogan na Górze Gellerta (tj. zrzucono go stamtąd w beczce…). Na szczycie wzgórza znajduje się Cytadela
oraz Pomnik Wolności, niżej zaś krzyż, do którego udało nam się dojść. Myślę, że
gdybyśmy spędziły w Budapeszcie więcej czasu, wówczas jeden dzień
poświęciłybyśmy na wspięcie się na sam szczyt Góry Gellerta.
Wzgórze w środku miasta |
Po drodze na szczyt... |
Zobaczcie, jak pięknie kwitnie magnolia! |
Kolejne miejsce, które udało nam
się zobaczyć, to Zamek Królewski. Cóż, mam z nim pewien problem, bo właściwie
nie dało się go sfotografować w całej okazałości, przebywając po tej samej
stronie rzeki – jest tak wielki! Na Wzgórze Zamkowe można wjechać płatną
kolejką, jednak podróż trwa króciutko, a zamiast ładnych widoków oglądamy
drzewa, więc my zrezygnowałyśmy z tej atrakcji. Przeszłyśmy jednak przez
zamkowy ogród i, uwaga, znalazłyśmy ruchome schody! Na zamku! A to dopiero
nowoczesny zamek. :D Właściwie to prawdziwe oblicze tej budowli mogłyśmy
obserwować z mamą dopiero wieczorem, z Promenady Naddunajskiej.
Ogród na zamku - założę się, że latem wygląda o niebo lepiej. |
Niedaleko zamku znajduje się
Baszta Rybacka. Jak wspominałam, część Budapesztu, od której zaczęłyśmy wycieczkę, położona jest na
wzgórzach, a więc ciągle musiałyśmy iść pod górę, po schodach… Kiepska sprawa,
jak ktoś nie ma kondycji. Ale widoki były potem naprawdę cudne. Nieopodal baszty
znajduje się Kościół św. Macieja ze strzelistą wieżą. Znacie już moje zdanie na
temat oglądania kościołów, więc zbytnio nie będę się tutaj rozwodzić na temat
tej świątyni. Dodam jedynie, że przywodziła mi ona na myśl Wiedeń (i nic dziwnego,
gdyż w świątyni tej miała miejsce ceremonia koronacyjna Franciszka i Sissi).
Z baszt można podziwiać drugi brzeg rzeki, da się stamtąd dostrzec m.in. Parlament, nad którym będę rozpływać się w kolejnym wpisie. :)
Zmęczone ciągłym wspinaniem się
postanowiłyśmy zejść na dół. Trafiłyśmy w okolice Mostu Łańcuchowego, z
charakterystycznymi lwami. Jeszcze tylko kilka zdjęć z Parlamentem, z mostem i…
ruszamy na drugą stronę! Autobusem, a co tam. :D I tak będziemy miały jeszcze
dużo czasu, by się nachodzić…
A o drugiej stronie opowiem Wam następnym
razem. :)
Jak dla mnie Buda to dzielnica, której nie powinno się pomijać, będąc w Budapeszcie. Jednak ból nóg i zadyszka mogą dać się we znaki. :)
Jak dla mnie Buda to dzielnica, której nie powinno się pomijać, będąc w Budapeszcie. Jednak ból nóg i zadyszka mogą dać się we znaki. :)
Jestem ciekawa, jak do tej pory
podoba Wam się Budapeszt! Zachęcam do przeczytania poprzedniego wpisu o tym mieście, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. :)
Sara
PS I znowu mam zaległości na Waszych blogach. :( Tak mi wstyd. Chciałabym w spokoju usiąść, poczytać i skomentować wpisy... Mam nadzieję, że nie nastąpi to dopiero po maturze.
PS I znowu mam zaległości na Waszych blogach. :( Tak mi wstyd. Chciałabym w spokoju usiąść, poczytać i skomentować wpisy... Mam nadzieję, że nie nastąpi to dopiero po maturze.
Nie byłam tam jeszcze :(
OdpowiedzUsuńJaka piękna architektura! :D A namiastkę Mostu Łańcuchowego mamy we Wrocławiu - Most Grunwaldzki. Podobne, prawda? :D Choć nasz, polski, spina brzegi rzeki bez żadnych podpór w korycie... Trochę żałuję, że Mostu Grunwaldzkiego nie widziałam na żywo, z drugiej jednak strony... Nie zobaczyłam Mostu Karola w Pradze, choć po nim szłam (!!!), a więc z tym wrocławskim pewnie byłoby podobnie. :p Buda jest przepiękna. <3 Jestem ciekawa Pesztu i budynku parlamentu!
OdpowiedzUsuńWchodziłam na wzgórze Gellerta będąc w Budapeszcie, na dodatek było to w nocy! :) Taka aktrakcja szkolnej wycieczki żeby zonczyć nocne widoki Budapesztu. Pięknie było :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca zwiedziłaś! Nie przejmuj się, że nie masz czasu- chyba każdy teraz tak ma- ja np mam :D
OdpowiedzUsuńPomyśleć, że tyle mnie ominęło w tym roku aaa! Widzę, że pogoda Wam dopisała, a to chyba najważniejsze, bo gdyby padało brrr. To nie byłoby zwiedzanie, a wyścig z deszczem. Co do Budapesztu, to oczywiście wrażenie zrobił na mnie Parlament, więc czekam na kolejnego posta. Poza tym Góra Gellerta, na którą pewnie wspięłabym się wieczorem, aby podziwiać widoki. Świetna jest ta baszta! Taki mały Disneyland ;) I te schody też robią wrażenie :) Zamek z tego punktu widzenia wypadł tak sobie, nawet muszę przyznać że nie kojarzę go ze zdjęć, więc chyba nie zapadł mi w pamięci. Ooo i jeszcze most jest piękny!
OdpowiedzUsuńCo do samopoczucia i braku czasu - mam to samo! Dopiero nadrabiam zaległości na blogach, ale idzie to słabo. Nawet swojego bloga zaniedbałam, bo ani nie mam weny, a głowa wciąż mnie boli i najzwyczajniej w świecie, nawet jak mam czas, to mi się nic nie chce... Oby jak najszybciej to przeszło!
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam Twój wpis o dzielnicy Buda w Budapeszcie. To tak jak Warszawa - też jest miastem podzielonym przez rzekę na prawobrzeżną i lewobrzeżną. Ja mieszkam w lewobrzeżnej. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam oglądać kiedyś taką bajkę o Sissi i Franciszku. Ten zamek wygląda niesamowicie i ta magnolia też przepiękna. Jakoś wcześnie zakwitła. Ale magnolie tak szybko też przekwitają :( są piękne ale takie delikatne, koło mnie jest jedna magnolia i jest tak, że w jeden dzień są kwiaty a czasem już na drugi lub trzeci dzień wszystkie płatki porozrzucane leżą wokół drzewa.
Jaka piekna wiosna w Budapeszcie! Magnolia kwitnie przepięknie! Moją uwagę przykuła nie tylko magnolia, ale też Baszta Rybacka. Wygląda jak usypany z piasku na plaży zamek. No i oczywiście Parlament, który chyba jako jedyny pozostał mi w pamięci (poza placem zabaw) po moich dawnych wizytach w tym mieście. Przez jakiś czas moja babcia mieszkała w Budapeszcie, więc jako dziecko kilka razy tam byłam, ale tak jak pisałam, niewiele zostało w mojej pamięci... i zdjęć też żadnych stamtąd nie mam :(
OdpowiedzUsuńArchitektura wszystkich budynków powala na kolana! Budapeszt to bardzo ładne miasto :) W końcu muszę je odwiedzić za dnia, a nie tylko nocą (choć i tak robiło na mnie duże wrażenie) :)
OdpowiedzUsuńNajwiększe wrażenie zrobiła na mnie... Magnolia! Jestem tak spragniona wiosny że to kwiaty rzuciły mi się najbardziej w oczy haha
OdpowiedzUsuńPrzepiękne widoki, chciałabym kiedyś odwiedzić Węgry, zresztą nie tylko je ;D
Widzę, że Budapeszt to piękne miasto. Słyszałam nie raz o nim, ale dopiero po obejrzeniu Twoich zdjęć zdałam siebie sprawę jak bardzo nie doceniałam tej stolicy.
OdpowiedzUsuńNiedawno moi znajomi rozmawiali o Budapeszcie i zdaje się, że wspominali o tej samej części miasta, jaką uwieczniono na zdjęciach. To chyba kolejny znak, żeby udać się na Węgry :) Widzę, że po prostu warto.
OdpowiedzUsuń