Z okazji walentynek opowiadam o moich zupełnie nieromantycznych przygodach z facetami ze Spotted: Toruń.
Z
założenia strony na Facebooku zwane Spotted miały pełnić następującą funkcję:
gdy zobaczyliście kogoś urodziwego w sklepie/na przystanku/w budce z kebabami,
mogliście napisać ogłoszenie na Spotted. Post o tym, że szukacie blondynki z
nieziemsko błękitnymi oczami w różowej kurtce albo wysokiego bruneta, który
miał na sobie adidasy. Ostatnimi czasy jednak na Spotted zaczęły się również
ukazywać inne ogłoszenia…
Ogłoszenia
ludzi samotnych. Tych, którzy po prostu szukają znajomych, przyjaciół, drugiej
połówki. Kogoś, z kim mogliby wyjść na kawę, spacer, do kina lub po prostu
pogadać. Zazwyczaj takie posty wyglądają mniej więcej tak: "Hej, mam 19 lat,
poznam chłopaka w wieku 18-23 lata, z którym mogłabym wybrać się po szkole na
spacer. Jestem wysoką brunetką. Zostaw serduszko".
Na
Spotted: Toruń takie anonimowe ogłoszenia publikowane są praktycznie codziennie.
Postanowiłam zaryzykować i… wśród wielu postów pojawił się też mój. Stwierdziłam,
że fajnie byłoby znaleźć sobie jakiegoś męskiego przyjaciela, kogoś, kto tak
jak ja kocha podróże, książki i nie lubi imprez.
Oto,
co się stało.
Pod
postem serduszko zostawiło ok. 20 chłopaków. A może i więcej, ale po paru
dniach przestałam to śledzić. Kilku z nich odrzuciłam na wstępie – chociażby tych,
których opis składał się w 50% z przekleństw. Albo tych, którzy byli dla mnie po prostu za starzy. Albo za brzydcy (wiem, jestem okropna). Odezwałam się do kilku
wybranych chłopaków.
Jeden
zapytał mnie, o jakie ogłoszenie chodzi.
Drugi
okazał się palaczem z 21 punktami karnymi i wskazaniami do psychoterapii.
Trzeci
był nudny. Bardzo nudny.
Czwarty
interesował się wszystkim tym, czym ja się nie interesuję, tj. numizmatyką,
historią, akwarystyką i jaszczurkami. W dodatku był rolnikiem. Nie, żebym miała
coś do rolników, ale ta sytuacja zbytnio zaczęła mi przypominać tańszą
wersję "Rolnik szuka żony", więc odpuściłam. Zanim to jednak zrobiłam,
odbyliśmy dość ciekawą rozmowę, która wyglądała mniej więcej tak:
-
Jak bardzo lewicowe poglądy masz?
-
Co rozumiesz przez bardzo? Nie jestem za zalegalizowaniem marihuany.
-
Ale czy wykluczasz Boga? Czy popierasz używki? Czy propagujesz lgbt?
Wtedy
ja napisałam jedyną rzecz, jaką mogłam wówczas napisać.
-
Lgbt nie trzeba propagować, jak ktoś jest gejem to nim będzie i tak, i tak.
Lewacka
kurtyna.
Później
stwierdziłam dyplomatycznie, że za bardzo się różnimy.
No
i ostatni chłopak. Był miły. Ale stosował szantaż emocjonalny. Więc to nie
mogło się dobrze skończyć.
Ale
wiecie co? Ta przygoda ze Spotted: Toruń uświadomiła mi parę rzeczy. Jak już
wspominałam w poście o wymarzonym ślubie, zdałam sobie sprawę, jakiego chłopaka
nie szukam. Moja przyjaciółka stwierdziła, że ludzie ze Spotted to po prostu
nie mój target. I trochę miała rację. Faceci, których tam poznałam, pisali
najważniejsze przez rz i, cóż, do intelektualistów było im trochę daleko. A ja
szukam kogoś, kto mnie porwie. Ale nie na białym koniu. Tylko inteligencją mnie
porwie.
Sara
Bardzo mi się podoba ten tekst :)
OdpowiedzUsuńPodobnie wyglądały moje przygody na Sympatii. Pisali różni mężczyźni, zarówno pod względem wieku, miejsca zamieszkania, jak i poglądów na życie. Niektórzy już na starcie, po 1 wiadomości tracili szanse na dalsze poznawanie się. Ale zdarzyło się też parę "perełek" :) I nie mam tu na myśli tylko znajomosci, które swoją kontynuację miały w realnym życiu. Czasami tak zwyczajnie dobrze się pisało i czekało na każdą kolejną wiadomość od tej osoby.
OdpowiedzUsuńWitaj tu Jurek. Szukam Miłości drugiej połówki Lubię chodzić do kina na spacer kawę a Ty przyjażni
OdpowiedzUsuń