Nadszedł
w końcu czas, bym opisała Wam moją zwycięską podróż. Na fanpage’u Stena Line na
Facebooku udało mi się wygrać rejs dla dwóch osób do Karlskrony w Szwecji wraz
z posiłkami na promie i bonami do wykorzystania w sklepie pokładowym. Najpierw
opowiem Wam, jak wyglądał rejs promem.
Terminal
promowy Stena Line znajduje się w Gdyni. Udaliśmy się do tego miasta pociągiem
z Torunia. Przed wypłynięciem zdążyliśmy jeszcze zjeść coś dobrego nieopodal
plaży (nie była to jednak ryba za 100 zł za kg, tylko pierogi :D) oraz… pójść
do escape roomu!
Jak wygląda terminal
promowy Stena Line?
Właściwie jak poczekalnia u lekarza. Nie ma tam żadnych restauracji, kawiarni,
nie ma również kantoru. Znajdziecie tam jedynie stanowiska do samodzielnej
odprawy i kasy, w których również możecie się odprawić i pobrać swoje karty. Są też toalety oraz automaty z przekąskami. Warto wiedzieć, że jeśli wybieracie się w podróż promem,
musicie mieć przy sobie potwierdzenie rezerwacji. Znajdujący się na nim kod posłuży
Wam do odprawy, której należy dokonać najpóźniej godzinę przez wypłynięciem.
Czy opłaca się być na terminalu dużo wcześniej? Myślę, że nie ma takiej
potrzeby, my dotarliśmy tam dwie godziny przed wypłynięciem, a odprawa nie zajmuje
wiele czasu. Wydaje mi się, że optymalny czas przybycia na terminal to półtorej godziny przed rejsem. W razie gdyby były kolejki, mamy trochę zapasu.
Na
prom o 21 pasażerowie wpuszczani są o godz. 20:15. Z racji tego że naszą
nagrodą były również posiłki, szybko udaliśmy się do kabiny, by zostawić bagaże
i od razu poszliśmy coś zjeść. Przysługiwały nam kolacje i śniadania w
restauracji Taste. To lokal z bogatym szwedzkim stołem. Możecie tam zjeść
zarówno posiłki na ciepło, jak i na zimno. Są mięsa, ryby, owoce morza,
przystawki, sałatki, ziemniaczki, deska serów, mnóstwo ciast. Z jednej strony
aż nie wiadomo, czego spróbować, z drugiej – z bratem uznaliśmy, że taki kolacyjny
bufet nie jest dla nas. Brakowało nam tam rzeczy, które z chęcią jemy na co
dzień takich jak pierogi, naleśniki, makaron czy chociaż kotlety. :D Śmialiśmy
się, że szwedzki stół jest dla dorosłych ludzi, którzy lubią śledzie i inne
takie. Jednak korzystając z okazji, mój brat odważył się posmakować muli,
krewetek i kawioru. Żałował tego do końca wycieczki, bo przez całą noc wszystko
śmierdziało mu rybą.
Po
kolacji wyszliśmy jeszcze na pokład, by zrobić kilka zdjęć. Później
spędziliśmy chwilę w sklepie i wstępnie zorientowaliśmy się, na co podczas
podróży powrotnej moglibyśmy przeznaczyć nasze vouchery. Mieliśmy do wykorzystania aż
1000 zł.
Jak
wyglądała nasza kabina? Spaliśmy w kabinie Comfort plus z oknem, w której
znajdują się łóżka, wieszaki, telewizor, mały stoliczek, lustra, łazienka z
prysznicem. Kabinę trzeba opuścić teoretycznie na półtorej godziny przed
dopłynięciem do portu. Mieliśmy dotrzeć do Karlskrony o 7:30, więc wypadało
zwolnić kabinę ok. 6:00. O tej godzinie budziło nas "Sailing" Roda Stewarta
płynące z głośników. Prawda jest jednak taka, że mało kto wychodzi z kabiny
równo o 6:00. My na śniadaniu pojawialiśmy się ok. 6:15, po czym wracaliśmy jeszcze po
bagaże, które można zabrać z kabiny pół godziny przed dopłynięciem.
Warto wspomnieć, że noc na promie można spędzić na różnych rozrywkach. My mieliśmy w planach całodzienne zwiedzanie, więc zależało nam na tym, aby się wyspać, nie w głowie nam były dyskoteki czy siłownia. Jednak dla chętnych istnieje możliwość skorzystania ze SPA, są też automaty do gier i oczywiście sklep. O tym, co można w nim kupić i co my przywieźliśmy do Polski, opowiem Wam w osobnym poście.
Po
10,5 godzinach rejsu dopłynęliśmy do Szwecji. Powitały nas piękne widoki i
malownicze wysepki. Po opuszczeniu promu zostawiliśmy torbę w skrytkach
bagażowych na terminalu – ich koszt to 20 SEK mała, 40 SEK duża. Nasza
podręczna walizka spokojnie zmieściła się do mniejszej skrytki. I tutaj bardzo
ważna rzecz: skrytki przyjmują wyłącznie monety o nominałach 10 SEK. Próbowałam
zdobyć taki bilon w kantorach w Toruniu, jednak było to niemożliwe. Banknoty
rozmieniła mi dopiero miła pani w kasie na terminalu w Gdyni. Być może na
promie również uda Wam zdobyć monety. Skrytek jest niewiele, bo tylko 63, warto
więc postarać się być jedną z pierwszych osób opuszczających pokład. Oczywiście
nie wszyscy pasażerowie korzystają ze skrytek, część z nich podróżuje
samochodami, wielu wsiada do autokarów i rusza na wycieczki do Kopenhagi,
Legolandu czy na Bornholm. Jednak jeśli decydujecie się na całodzienne
zwiedzanie Karlskrony, to zostawienie bagażu w skrytkach na pewno ułatwi Wam
późniejszy spacer. Jeśli nie uda Wam się znaleźć wolnej skrytki, przechowalnia bagażu znajduje się również na dworcu kolejowym w Karlskronie.
Z
terminalu w Karlskronie do centrum odjeżdża autobus nr 6. Bilety można kupić u kierowcy
(płatność tylko kartą) bądź w automacie na terenie terminala. My zdecydowaliśmy
się na zakup w tym drugim miejscu, ponieważ było to bardziej opłacalne. Bilet
całodzienny na poruszanie się po Karlskronie to koszt 59 SEK dla dorosłego i 35
SEK dla osób do 19 roku życia. Z kolei na bilet jednorazowy zakupiony u
kierowcy musielibyście przeznaczyć 35 SEK (dzieci 21 SEK). Zdecydowanie więc
opłaca się kupić bilet całodzienny, jeśli wieczorem wracacie do Polski.
Autobus nr 6 kursuje w dni powszednie co 20-30 minut, w weekendy zaś co 30-60
minut. W praktyce jednak gdy wysiedliśmy z promu czekały na nas aż dwa pojazdy.
Czas dotarcia do centrum wynosi ok. 30 minut. Ale o tym, co zobaczyliśmy w
Karlskronie, opowiem Wam w kolejnym poście.
Jeśli
macie jakieś pytania dotyczące podróży promem, piszcie śmiało!
Sara
Ja także chciałabym tak popłynąć. Czekam na kolejny twój wpis :)
OdpowiedzUsuń